12/12/2015

jestem szczęśliwa

po wielokrotnych powrotach do galerii handlowej
zostałam w końcu przyjęta do grona honorowych
galerianek. na znak przymierza dostałam złoty
łańcuch.

11/12/2015

riposta

poszliśmy na spacer i wybuchła nowa wojna.
nikt nie widział co robić.

22/11/2015

gejzer

Jedliśmy śniadanie u znajomych ze stowarzyszenia i nagle pojawiło się tsunami. szło w naszym kierunku, wybiegliśmy z chaty i pobiegliśmy do pobliskiej kamienicy by wspiąć się na najwyższe piętro do mieszkania nieznajomych. nie ufali nam, chodzili za nami przez wszystkie mieszkania i z daleka obserwowaliśmy wznoszący się wodny horyzont. potem okazało się, że to tylko gejzer. potężny na kilometry bucha do góry i nie ma już żadnego niebezpieczeństwa.

07/11/2015

nienawidzę WF

grałem bardzo dobrze w koszykówkę
i rzucałem za trzy punkty.
po meczu chodziłem na lody.

01/11/2015

paznokieć

w trakcie parapetówy u dziewczyn na południu, w święto śmierci, ktoś zwrócił mi uwagę na moje paznokcie.
za długie.
zacząłem się tłumaczyć, że obcinam je tylko przed wyjazdem w góry, żeby mnie buty nie obcierały i że dawno
tego już nie robiłem. po czym zmyłem się do łazienki i w ciszy cążkami obciąłem je u nóg i rąk.
potem wszystkim zacząłem obcinać paznokcie...

28/09/2015

monotonia

graliśmy w Monopoly, obgryzałem paznokcie i krew mi leciała.
ktoś rzucił kośćmi, raz trzy, dwa trzy, trzy trzy, cztery trzy.
idziesz do więzienia.
myślisz, że jestem z Angli, mój akcent zniknął całkowicie.

25/09/2015

aSPera25

jestem znów w podstawówce KK Baczyński i szukam wyjścia. jest już późno wieczorem. biegam po schodach w tą i z powrotem.
drzwi, przez które wszedłem są już zamknięte. biegnę szybko na prawdę na drugą na prawo na stronę korytarza i wtem słyszę czyjeś kroki.
kobieta wychodzi przy bibliotece, przy mauzoleum młodego powstańczego poety i ma zamiar zamknąć ostatnie wyjście. Schowałem się za winklem w nadziei, że mnie nie dostrzeże i czekam....
drzwi od piwnicy można otworzyć bez większych problemów od wewnątrz. problem w tym, że są przy szatni dziewczęcej.

24/09/2015

matematyka niższa

jestem na zajęciach u Józefa z matematyki irracjonalnej.
wzór na SC, który tłumaczy jest mieszaną wariacją z powtórzeniami harmonicznymi,
zmiennymi w czasie i dynamicznie zbieżnymi względem zagięcia czasoprzestrzeni.
po wstępnym przybliżeniu zbiorów wchodzących w jej skład rysunek odręczny kredą
pisany ożywa i zmienia się sam rysując przed moimi oczami swój sens niczym sztuczna
inteligencja, niczym żywot zrodzony z hipotetycznej prezentacji. Jak zreinkarowany
utracony raj.
mam ochotę na jabłko.

15/09/2015

mogę

nareszcie posiadłem zdolność telekinezy. przyszła mimowolnie, okryta przypadkiem.
przesuwałem wszystkim czym się dało, niezbyt ciężko. na początku tylko materialne,
namacalne, potem coraz mniejsze typu krio, nawet chrono i skończywszy na myślach i uczuciach innych...

14/09/2015

but the kid is not my son...

to już drugi dzień, drugi raz kiedy nie zapamiętuję. zapominam.
jestem objęty pracą, która daje mi frajdę ale jestem ciągle
nie nieprzyzwyczajony.
budzę się wyspany, budzę się wyśniony i jestem w trybie, maszynie.
mieszkam w dużym mieście.
wypiłem już pół i czuję się lepiej. czekam na małą, długo.
mam zakwas we wskazującym palcu, choć niczego nie wskazuję.
mam zatkany nos i wdycham tylko pół. drugie pół piję.
połowa z reszty już poszła.

zgubiony chleb

wilgotne i chrupkie, nasiąknięte mlekiem, lekko zwęglone i polane miodem moje ręce.
jem je...
potem wzywam kapitana planetę by rozwiązał problemy w firmie.
zgubiłem małą w hotelu. jakiś koleś nas śledził.
defilada przez korytarz. mała mi mówi, że mężczyzna mi się przygląda, potem kobiety.
ktoś mi mówi, że wpadłem komuś w oko.

03/09/2015

gips

miałem papugę. dużą i kolorową. strasznie zaspaną. spała gdzie popadnie, w korycie na popiół kadzideł. Raz położona spała po krótkiej chwili mrucząc niczym kot. wielkie skrzydła, przytulana śmierdziała zgorzkniałymi piórami. raz położona zbyt blisko krawędzi spadła za szafkę łamiąc sobie nogę. kulejącą zaniosłem do weterynarza, który zrobił jej rentgen i wzmocnił ultrafioletem wzmocnienie. Józef pytał mnie o postęp w pracy podczas mojej nieobecności.

01/09/2015

ostatnia klisza

w całym kraju grasują stare wojenne wilki, szukając śmierci, nie mogąc sami jej zaznać z niczyich rąk, sami ją rozdają napotkanym. strzelają w głowę, w klatkę piersiową. wszystkiemu przyglądam się z bliska, w rowie z zapałem.

31/08/2015

psawitamichoza

cały świat skażony niebieskimi pierdnięciami. pusta piaskowa góra. nikt piękny, nikt obecny.odnajduję małą sprzed wielu lat. ja stary i skażony. wolny od niebieskiego pyłu. gonią mnie bym wdychał pełną piersią ten blue. mała też już go nie chce i starzeje się w oczach. kładą ją na stół i karzą wzmożoną inhalacją. w mig, w mgnieniu oka młodzieje, zrzuca szaty i dołącza do pozostałych. starzeję się sam, jeszcze bardziej.

23/08/2015

nieżuta ziemia

przechodziłem przez parking autostradowy pełen niemieckich i austriackich TIRów. coś im się nie spodobało w moim chodzie, obecności i zaczęli mi coś szczekać pod nosem. odpowiedziałem im dumnie Hochdeutschem by spadali i zaczęło się piekło na wszystkich osiach. każdy z nich w swoich rumakach zaprzęgniętych do pustych pak lub do chłodni pełnych zembargowanego jedzenia, wszyscy jak jeden germański mąż zaczęli mnie gonić tymi szesnastobiegowymi potworami po parkingu, kiedy ja na maratońskim luzie grałem im na nosie pomiędzy stanowiskami osobowymi, wokół toitoi i po trawnikach...

08/08/2015

wagabunda

mama małej uparła się, że rower po tacie można sprzedać ale pod żadnym pozorem licznik, na którym wybite są wszystkie kilometry przejechane razem. moi rodzice rozwiedli się i przyjechali do nas w góry na wakacje. każde osobno. mój tato nie miał wypadku, moja mama umie jeździć na nartach. wyszła sama na spacer po Alpach. wyszedłem jej poszukać.

02/08/2015

niegrzeczny lis

w sypialni po podłodze dreptał jeż. dziki i ostry zmierzał ku oknu. pazurami wczepiał się w tapetę w poszukiwaniu Słońca. kiedy już był na parapecie chciał wejść ponownie ale zamknąłem mu okno przez nosem. zamienił się w niegrzecznego lisa. wściekły pokazał kły i zrzucił wszystkie kolce. już nigdy więcej nie będzie jeżem.

28/07/2015

przypływ

byliśmy z małą w górach i goniły nas fale, podpływały wysoko aż pod stopy i potem pod kolana. potem jeszcze wspinaliśmy się wyżej i na horyzoncie nadciągała jeszcze wyższa, tsunami. mogliśmy się jedynie schronić pod schodami wiedząc, że nikłe mamy szanse. to były ostatnie chwile.

20/07/2015

emigrantka

chciałem pomóc emigrantce przejść przez kontrolę graniczną i dałem jej garść ciecierzycy. potem dostałem propozycję pracy razem z małą we francuskiej budżetówce gdzie mielibyśmy zajmować się przypadkami z Europy Wschodniej i krajów słowiańskich. nie wiedzieliśmy co robić i jak ewentualnie odmówić.

16/07/2015

się replikować

Replikowałem. Mieszkałem w magazynach na Sobięcinie. Pracowałem naukowo nad płytą grzewczą. Szukałem sposobu na replikowanie materii. Kasting na kobietę domu przykrywką na pierwszy obiekt replikowania. Piszę egzamin maturalny. Siedzę w ławce z przyjaciółką z Amsterdamu. Pierwsi prace oddają kujony. Z oddaniem mojej czekam, nie chcę by była czytana pierwsza. Kiedy już oddaję kartki, ona jęczy, że już mam spokój a ona jeszcze nie ma wstępu. Ale ją wiedziałem, że nie zdań bo w pracy przytaczam teorię niewyobrażalną dla nauczycielki polskiego. Moja mama, jej siostra i koleżanka odwiedzają mnie w pracowni by sprawdzić czystość domu i nową pokojówkę. Wychodzę na spacer w celu uniknięcia jeszcze większego upupienia. Biorę że sobą płytę i pod pretekstem prezentu dla dziecka zachodzę do kiosku i buszuję w koszu z zabawkami. Wybierany szarego królika, kładę go na płytę i stukam dwa razy dwoma palcami, królik znika. Potem stukam ponownie ale nic nie powraca. Ekspedientka niecierpliwi się i wzywa milicję. Zrozumiałem, że będę potrzebował więcej energii. Więc szybko pobiegłem do domu po wtyczkę. Zajęło mi to trochę czasu bo musiałem przebić, przecisnąć się przez kontenery, które ustawiłem na wejściu by nikt mi nie przeszkadzał. Kiedy wróciłem, wszyscy już byli na miejscu. Podłączyłem szybko płytę, stuknąłem dwa razy. W dzielnicy zabrakło prądu, królik zmaterializował się, milicjanci odeszli, ekspedientka wyszła na histeryczkę i mitomankę. Było dla mnie oczywistym, że do zreplikowania bardziej skomplikowanego obiektu aniżeli pluszak, będę potrzebował skumulować dużo energii. Łapiąc piorun mógłbym przeprowadzić nawet badanie na sobie. Jestem w stanie kliknąć dwa razy. Chwilę potem już nic nie jest w stanie. Znikam i jestem gdzieś, wszędzie!

15/07/2015

wilczy bilet

Znalazłem ciało z czternastoma strzałami, bohater starego świata, który zginął od piętnastu strzał, którego nikt już nie zna. Widzę małą dziewczynę z jedną strzałą wbitą w plecy, która gania po mieście jutra z bandą degeneratów po autostradzie kart dmuchanych nieświeżym oddechem. Dwie kobiety przed wielkimi telewizorami zawiadujące ruchem blokują wybryki na drodze. Dziewczę kontynuuje na piechotę w słońcu. Drogi składane z bloków łączących się nawzajem niczym zabawki, ciągle wyskakujące z torów samochody. Nigdy niewystarczające prędkości. Ciągle za wolno i ciągle bez celu. Jadę autobusem miejskim w pierwszym rzędzie obok kierowcy, bez pasów bezpieczeństwa. Stara kobieta z jednym białym paznokciem, zapinam pasy i zasypiam. Jadę do końcowej stacji.

13/07/2015

zdrowy keks

Wszędzie panoszy się wirus. Dziewczyna zakopuje się w piasku, zamknięta w celi. Zamknięta z żołnierzami w jednej celi. Kilku dobierało się do niej, zakopywała się w piasku. Spotkałem ją potem na mieście w towarzystwie jakiegoś, zmieszaną i zaniepokojoną. Chwyciłem ją za rękę i zaproponowałem ucieczkę razem że mną. Gonił nas stary Citroën i kiedy dobiegliśmy do rzeki nie było już innego wyjścia. Zacząłem prosić rybaków o pomoc ale żaden z nich nie reagował. Powiedziała mi jak do nich przemówić po chińsku i wtem podpłynęli do nas i zabrali że sobą na wyspę. Smukła i wysoka w białej zwiewnej sukni wzbudzała najgłębiej skrywane instynkty u mężczyzn obecnych wkoło. Wszyscy zaczęli strzelać do siebie, nie wiedziałem o co im chodzi. Stałem pod murem skupiony nie rozumiejąc sytuacji i spostrzegłem jednego Japończyka, najmniej zainteresowanego walką o względy. Zaproponowałem mu keks, zjadł i docenił korzenny smak.

11/07/2015

niedoszłe

prezydent nie elekt wygłasza soczyste orędzie o dziedzictwie i przynależności kraju do Europy. Podkreśla pozycję Polski w dzisiejszych czasach i stanowczo stwierdza nienaruszalność suwerenności naszej. Nagłówki francuskich gazet zadają pytanie, co wybierze polskie wojsko by bronić swoich granic.

09/07/2015

pilomotoryczny spacer

wytapiałem olej z prażonych orzeszków ziemnych, w maszynce do makaronu je wyciskałem. główny składnik potrzebny do wytopu japońskich mieczy, które robiłem z chińczykami. wróciłem do podstawówki by odbyć szybkie studia, ale nie mogłem znaleźć klasy z zajęciami z matematyki, więc chodziłem po całym budynku. w szatniach trwały roboty budowlane, podłogi porozkopywane i pełno instalacji sanitarnych na wierzchu. spałem w jednej z sal i poszedłem na spacer po bagnach. razem ze mną uciekała Rosjanka. goniły nas aligator i jaszczura, wielka salamandra. kiedy już miała mnie dopaść, pojawił się wielki dinozaur i zjadł ją całą. wiedziałem, że szybko mogę stać się deserem, więc czym prędzej wdrapałem się na drzewo by schować się w zagłębieniu kory pomiędzy gałęziami. wtem zostałem przykryty przez inny płaz, który wygrzewał się w Słońcu i nie mogłem wyjść spod niego. wraz ze słońcem drzewo ożyło, cała kora była żywymi ciałami, wygiętymi. pod wpływem promieni ożywiali by zastygnąć po chwili w cieniu. czułem się otulony ich ciepłem i zamarzałem razem z nimi.

05/07/2015

ewangeliczny shit

poświęciłem się bogu. zabiłem złego człowieka na Sobięcinie. przebierałem się i chowałem w przeszklonych sanitariatach w dzielnicy gejowskiej. przywiązałem sobie nóż do ręki chustką małej i szukałem w polu czegoś na wzór kija by móc walczyć z dwumetrowym kolesiem w bezpiecznym dystansie. ganialiśmy się w morderczym szale po moim starym podwórku wokół buku. znalazłem widły i dźgnąłem go nimi. poderżnąłem gardło i odciąłem głowę, z łatwością. musiałem mu jeszcze połamać żebra i oddzielić ja nożem od mięśni zgodnie z anielską instrukcją. w drodze powrotnej do klasztora widziałem w oddali małą bawiącą się ze swoim dzieckiem. dla mnie było już za późno, nie mogłem do nich wrócić, płakałem i miałem rozdarte serce ale byłem szczęśliwy jej szczęściem. oddałem się w całości bogu.

03/07/2015

smash w twarz

grałem z radwańską pół dnia piłką lekko garbatą. mój brak umiejętności pokrywałem defektem owalu. kiedy już wybrałem dobrą, okrągłą idealnie, nie byłem w stanie wstrzelić się w kort.

02/07/2015

szkolenie

zamieniam wodę w wino. odnajduję mordercę i strzelam mu wielokrotnie w ramię by ranić i smażyć skórę w celu doskonalenia techniki. po wszystkim zasypiam na tylnym siedzeniu bmw, rozłożony na skórze czarnej, jak w samolocie.

30/06/2015

na wpół tonę

nalałem sobie za dużo wody do ucha, nic nie słyszałem na jedną stronę.

26/06/2015

dlaczego się tak wyginasz?

byłem w mojej podstawówce, biegaliśmy po korytarzu, minąłem się z moim dawnym wychowawcą. nauczyciel rysunku technicznego. barierki na schodach były liche i ktoś mógł spaść. ułożyliśmy nawet do tego rymowankę, że po spadnięciu idź po odszkodowanie zięciu i powtarzaliśmy ją mantrycznie. potem przyglądałem się mojemu tabletowi, który wyginał się spazmatycznie na mój widok. Nie mogłem zrozumieć dlaczego?

20/06/2015

zmienna polityczna

Pojechałem na zimowe wakacje w góry na narty. Przez całą południową granicę Polski na biegówkach. Tak mi się przynajmniej wydawało ale dziwne, że ludzie mówili po francusku a granica przebiegała z Niemcami. Skończył mi się śnieg i musiałem podbiec po zamarzniętym asfalcie do małego miasteczka na wzgórzu. Bardzo szybko! Na rynku wszyscy się dziwili, ktoś umawiał się na kradzież i rozboje z moimi nartami. Pobiegłem na drugą stronę placu, minąłem wspólny patrol Policji francusko-niemieckiej. Trafiłem przypadkiem na pododdział Gopru, który szykował się na wypad w góry. Super! Mieli ze sobą biegówki więc spytałem o szlak. Wyjaśniłem od ilu dni jestem w trasie i dokąd chce dojść. Przeglądaliśmy wiele map, w różnej skali by w końcu ustalić idealną trasę. Jedynym problemem było przebić się na drugą stronę rzeki, przez most kolejowy. Będę musiał nadrobić kilka kilometrów. Widziałem już ten most jakbym go przekroczył. Miałem przed sobą jeszcze z 500km, prowiant na dwa dni plus jeden ratunkowy, tyleż samo wody, mały namiot i śpiwór. Po przekroczeniu mosty powinno być łatwiej i przyjemniej gdyż całą cywilizację pozostawię w tyle.

18/06/2015

jednym kopnięciem

znowu kukiz, tym razem jemy razem lunch. piknik w parku z rodzicami na wzgórzu Giedymina w słoneczny dzień. musiałem wrócić na stare śmieci. kupiłem mieszkanie nad rodzicami i drzwi wejściowe są liche. po zamknięciu pianotują, źle zdylatowane a sąsiad z piętra drwi sobie ze mnie.

16/06/2015

Kręć się jak

Spacerujemy po mieście. Ulicą w dół po Wałbrzychu. Wszędzie wyrosły burdele, wchodzimy do jednego. Oglądamy film z wczesnej kariery Kukiza. Ona i jej homoseksualni znajomi znają tekst na pamięć i analizują, rozkładają na czynniki pierwsze. Całe linijki dialogów głównych bohaterów. Film mnie wcale nie interesuje i chcę się już obudzić i iść do domu.

01/06/2015

Cynamon w nosie

dziewczyna uwięziona w labiryncie krzyczy i ją uwalniamy. uciekamy przez korytarze z gabionów. częstuję domowym ciastem znienawidzoną osobę z poprzedniej pracy, przełamujemy cynamonem lody.

29/05/2015

chcesz usiąść?

Jesteśmy w dimu u moich rodziców. Ja, mała i Zakrzewski. Śpię w moim pokoju bo za mocno chrapałem w nocy. Moi rodzice wyjechali na wakacje. Mamy dzisiaj po nich pojechać na lotnisko. Mój tato wygląda jak przed wypadkiem i szuka miejsca by usiąść ale wybiera ciągle miejsca przeznaczone dla agentów lotniczych i jest proszony za każdym razem by zszedł, po czym zajmuje kolejne miejsce i na końcu przeprasza po angielsku i wychodzi.

29/04/2015

przerwy dylatacyjne na palec

Wszystkie zęby miałem pokruszone i poluzowane. wypadały mi jeden po drugim pod naciskiem języka. Kiedy już nie miałem prawie nic w buzi i kiedy się obudziłem, straszny cykliczny koszmar. Opowiedziałem całą historię małej i nasz albo naszych znajomych kot łasił się pod nogami. Kran kapał i brałem wodę ze szklanki i zraszałem go w żartach. On, szczał albo bardziej pryskał na mnie moczem po dżinsach. Czułem mocz. Wróciłem do łóżka spać. Byliśmy w łóżku u moich rodziców. W środku nocy wstałem znów by coś wydrukować. W pokoju obok była drukarnia i drukarka nic nie działała i ktoś jeszcze coś drukował z kim nie chciałem się widzieć. Udało się i wróciłem do łóżka. Nie mogłem zasnąć i cały rozruch tuszu obudził małą, której zebrało się na amory ale nie mogliśmy nic z tym zrobić bo w łóżku leżał z nami mój tato. Poprztykali się o coś z mamą i miał do niej wielkie pretensje za inwestycję, która się nie powiodła i pożarła lwią część oszczędności. Znów musiałem przerwać spanie i poszedłem do kuchni porozmawiać z mamą. W miejscu lodówki stała wielka metalowa instalacja do granic możliwości przypominająca starą lodówkę ale był to piec. Z wielkie i grubej blachy stalowej tych samych gabarytów i zdylatowana od fasady, tak że prześwitywało światło z podwórka. Byłem naprawdę zmęczony przerzucaniem się winy i wróciłem do łóżka odespać wszystko i wszystkich.

26/04/2015

esen seef

jechaliśmy kuszetką do Szwajcarii. stary polski wagon z skórzano-czerwonymi kanapami, gdzie rozłożyliśmy spanie. przedział kompletnie otwarty. zaspany spoglądałem przez okno by nie zaspać stacji. zaspałem. nad ranem pociąg ociężale ruszył z miejsca bez wstrząśnięcia najmniejszego. obudziłem się dopiero przy następnej stacji nie wiedząc, w którym kierunku zmierzamy. do wagonu wparowała masa ludzi, próbowałem odczytać z mapy cokolwiek ale kończyła się tuż przed granicą a potem już tylko południowe Włochy. kontem oka dojrzałem, że przejechaliśmy Bragę.

25/04/2015

Yogi babu

ścigałem się całą noc na kolarzówce z grubymi śnieżnymi oponami na kolce.
uciekłem nawet raz peletonowi pod górę, mimo że nie mogłem wstrzelić butów w pedały.
przez chwilę myślałem, że zgubiłem asfalt i bałem się, że stracę wypracowaną przewagę.
ktoś jednak mi pokazał strzałki, byłem wciąż na dobrej drodze. miał taką torbą jak Ja.

siedemdziesiąt trzy kilogramy minus dwadzieścia jeden gram.

wycieczka w górach z grupą przyjaciół w dużym współdzielonym pokoju. spanie na podłodze i pościg za jakimś psem w dół doliny, ja sam. błądzenie po miasteczku i podziw nad światłem.
wchodzę do klasztoru i szukam mapy. zakonnice próbują mi wcisnąć jakąś kiepską skalę, gdzie nic nie widać, mapa dla dzieci. wkurzam się i wychodzę trzaskając drzwiami, straciłem pół godziny w chrześcijańskiej kolejce.
idę szlakiem w górę i mijam ludzi ze szpejem. pytam ich o zapomniany ośrodek wczasowy na szczycie. ktoś sięga po mapę i pokazuje mi trasę, rozpoznaję ścieżki, którymi biegłem za kundlem. lśni czołówką bo zmierzcha i już wiem, że w życiu nie dojdę na górę bez światła, moja latarka była na skraju wyczerpania. nocuję u nich na dole.
Kiedy docieram tam nazajutrz nikogo już nie ma. Ktoś zostawił karton z używanymi rzeczami i odnajduję jej szminkę. Byłem w rozpaczy, znalazłem pistolet i strzeliłem sobie w głowę i poszedłem dalej lżejszy.

17/04/2015

obgryź aż do kości

pojechaliśmy na wakacje starym VW do krainy położonej w górskim wąwozie. było pogodnie i strasznie cieszyłem oczy widokiem na potężny zamek przed nami. cały skąpany w promieniach, bogactwie cieni na grubych kamiennych murach, napstrzonych małymi oknami z drewnianymi okiennicami. większość była otwarta ale nikogo kto by przez nie wyglądał. było zbyt gorąco. część murów była zakorzeniona w urwisku skalnym i wyglądała jakby rzucona niby błoto zastygłe i zamieszkałe. przypomniałem sobie, że w samochodzie zostawiliśmy psa w skrzynce na narzędzia. musiało mu być okropnie gorąco by gdy otworzyłem klapę i polałem wodą na dłoń to pił tak łapczywie. poprosiłem kolegę czy mogę wypuścić go na dwór by mógł trochę pobiegać, wszak nikogo tu innego nie było. wystrzelił niczym wariat w kierunku jeziora. znikąd pojawił się inny pies i zaczęły wygłupiać się razem przy brzegu. po drugiej stronie pasł się gniady koń roboczy. psie wygłupy przybrały szybko ludzki wymiar. otępiałe zasiadły za kierownicą i gnały na wstecznym po całej polanie i kiedy wjechały na drogę omal nie doszło do poważnego wypadku, sekundy i ostatni przypadkowy manewr zadecydowały, skończyło się tylko na małym zadrapaniu ale kobieta z drugiego samochodu domagała się zadośćuczynienia. szczeniak nie chciał się do niczego przyznać. zapierał się, że ma prawo jazdy. udawał młodego blond szczyla i odszczekiwał się po włosku. kiedy zacząłem go rugać za brak roztropności i to, że kłamał w żywe oczy wszystkim wokół, skoczył na mnie. zaczął się gryźć i wić. musiałem wiele razy go przyduszać ale jego właściciel ani myślał reagować jakby wiedział czym to może grozić. im bardziej go dusiłem i zmuszałem do posłuszeństwa tym bardziej się wściekał i sublimował w zemście i zwadzie. robi lasso i łapie mi rękę na nie. ciągnie za nią i przewiesza sznur przez reling chcąc mnie unieruchomić by móc...krzyczę o nóż.

14/04/2015

półtorej emmentala

Spieszyłem się na pociąg. Schodziłem po schodach trochę jak M. Jackson, trochę jak F. Sinatra. Spieszyłem się na pociąg do domu. Nie mogłem znaleźć odpowiedniego peronu i większość kas była zamknięta a tylko w okienkach przyjmowano emmentala. W pierwszej jakaś Chinka mnie wygryzła a w drugiej koleżanka ze studiów. Jedyna, która zrobiła doktorat? Pół kawałka upadło mi na ziemię. Bałem się, że mi go pani w okienku nie przyjmie. Pociąg miał za chwilę odjeżdżać.

10/04/2015

nie będzie niczego

mam lekkie zakwasy na mózgu po wczorajszej eskapadzie w górach. kiedy tylko udało nam się wyjść z wnętrzności wykutej u stóp białej góry miałem wrażenie, dziwne. skały były niczym niezabezpieczone i stabilne. istny labirynt wiodący donikąd.
potem już Słońcem prażeni byliśmy w na górze, jakże wysoko byliśmy. całą górę, cały łańcuch był daleko w dole, sprawiał wrażenie małego gruzu, bezładnie. już skacząc z samolotu czekałem długo zanim otworzyłem czasze. przedłużałem do granic możliwości swobodny upadek. wiatr. góry i cicho sza!

02/04/2015

tennis bez piłki

grałem całą noc w tenisa w ośrodku sportowym. bez szans na odpoczynek i bez żadnych szans na piłkę.
ćwiczyłem tylko na sucho, forhend, bekhend i rzucanie piłką drugiej osobie z kortu.

01/04/2015

ziemna rozedma

niczym łyżwiarka figurowa poddana prawom fizyki. planeta zwiększyła swoją objętość, nie przytyła ale wzięła głęboki wdech tuląc ręce do ciała. głębokość mórz drastycznie zmalała. dni stały się dłuższe o dwa razy. po całej planecie przeszła ogromna fala. ludzie zamykali okna szczelnie z nadzieją, że nie zostaną zmyci. zlewy nawet zalewali betonem. miałem mieszkanie w suterenie. małe okna z kratami. duża piwnica u wujków na prostej. dwa razy dziennie o świcie i zmierzchu po całej planecie przechodziła globalna ulewa czyniąc z każdego zakątka kuli ziemskiej żyzny i zielony raj. oklaski, brawa i kiepskie noty u sędziów.

30/03/2015

wystrzeliły korki

leżałem spokojnie w łóżku kiedy nagle wystrzeliły wszystkie korki w domu. zrobiło się ciemno i cicho. wystraszyłem się i wstałem by je sprawdzić. wszystko było w porządku, światło działało i zegarek na kuchence też.
dawno nie lunatykowałem.