24/05/2009

5

Ostatnie co pamiętam i zarazem pierwsze co sobie przypominam to tantrycznie migająca jarzeniówka. Długo siedziałem sam zanim ktokolwiek wszedł do sali. Wszystkie komputery były włączone a laborant Sumo gadał jak najęty przez telefon nie przejmując się w ogóle tym co robię, co się dzieje na sali. Mam wrażenie, że nawet specjalnie puścił głośno muzykę.
Zaciął się przeklęty kalkulator i byłem zmuszony odciąć go od tyłu. Chciałem nawet wymienić przekaźniki, ale w momencie, kiedy pochyliłem się by to zrobić moje włosy przywarły do, jak wcześniej myślałem, wyłączonego komputera, który de facto nadal był pod napięciem. Zaczynałem tracić władze w kończynach i desperacko wyrywałem sobie włosy. Panicznie byłem wystraszony, ale cudem udało mi się po długiej walce przerwać obwód. Byłem cały roztrzęsiony, w lustrze sprawdziłem czy jestem cały. Na szczęście tak, ale moje zęby? O nie! One całe, całe są czarne, zwęglone, pobiegłem do Sumo, ale jemu wszystko jedno. Ignorant w brodzie. Niemiarowy i chaotyczny oddech zaczął sprawiać większy ból, co raz większy i większy. Moje usta i płuca zaczęła wypełniać gęsta krew. Nie bałem się śmierci tyle co, że zabrudzę dywan w laboratorium. Szybko znalazłem się w łazience na Batorego. Tam zrozumiałem, że to koniec. Krew lała się jak z wiadra. Tonącym głosem krzyknąłem ostatkiem sił.-Jezu pomóż, nie chcę jej stracić!
Zapłakany zegar pokazał mi zwłoki po uderzeniu rakietowym w Izraelu równo o północy.

No comments:

Post a Comment