młody Szwarceneger wchodzi do sądu po ogłoszeniu głośnego wyroku i swoim silnym ramieniem powstrzymuje policjanta eskortującego domniemanego niewinnego poza salę sądową, mówiąc do niego stop i ogłaszając wszystkim zebranym, świadkom, ławie przysięgłych i wymiaru sprawiedliwości, że są wszyscy aresztowani przez fbi po zarzutem morderstwa prezydenta.
reminescencyjnie wracam na wiec gdzie poczciwa głowa państwa dawała swoje, jeszcze tego nie wiedząc, ostatnie przemówienie. jakiś klown z tłumu, żółty i brodaty jak on, podszedł do kordonu i wbił nóż pod łopatkę, przebijając główną aortę myśli.
padnięty jeden i drugi otoczony ochroniarzami, prezydent zachowuje spokój i bezgłośnie zwraca się do tłumu uspakajając ich mimo tak drastycznej sytuacji, ojciec narodu do samego końca, lecz przede wszystkim ojciec swojej małej córki, którą przywołuje do siebie i tłumaczy, że nie będzie go na dłuższą chwilę, że jak dorośnie to zrozumie coś i, że od tego momentu będą znów razem bez przerwy. przytula ją, płaczę razem z nim. on zasypia i ja się budzę.
No comments:
Post a Comment