30/03/2015

wystrzeliły korki

leżałem spokojnie w łóżku kiedy nagle wystrzeliły wszystkie korki w domu. zrobiło się ciemno i cicho. wystraszyłem się i wstałem by je sprawdzić. wszystko było w porządku, światło działało i zegarek na kuchence też.
dawno nie lunatykowałem.

20/03/2015

totalna kurtuazja

Oprowadzała mnie po dzielnicy, której nie znałem. Szliśmy spokojnie po. Kamienica była okazała i bardzo podobała mi się. Dawno się nie widzieliśmy i nigdy u niej wcześniej nie byłem. Stroma klatka schodowa, drewniane poręcze i ściany na korytarzu obłożone drewnem tekowym. Ciemna bejca nadawała jeszcze większego charakteru temu miejscu, czuć było pieniądz. Na samej gorze pomyliłem drzwi i wszedłem do garderoby albo pralni. Nawet nie zauważyłem kiedy przebrała mnie w sukienkę. Potem weszliśmy do mieszkania. Zostałem przedstawiony współlokatorom jako były chłopiec. Na poczatku uśmiałem się z żartu, ale potem zrozumiałem, że wcześniej było ostatni raz.

15/03/2015

osobistości

Jestem na leczeniu psychiatrycznym. Terapia behawioralna połączona z plastyką. Mój kolega ze studiów dostaje inne zadanie, ma dzwonić do ludzi i opowiadać im bajki, kiedy on tak nauczył się dobrze mówić po francusku? Poszedłem z nim na spacer i wyjawiał mi swoje osobiste problemy. Ja dostaję rysunek. Miałem za zadanie przekopiować portret, profil w zasadzie koleżanki z liceum. Ładna dziewczyna, która dołączyła do naszej klasy bo...?też była w zakładzie. Musiałem iść do łazienki. Wszystkie muszle klozetowe były bez ujścia, miały płaskie dno i otwory po obwodzie w rowku, by mocz spływał. Przypominało to trochę tarcze analogowego telefonu.

14/03/2015

obroża

Psy uciekły z ogródka. Złamały furtkę i podkopały się pod nią. Uciekły w pole, trzy. Pojechaliśmy je szukać i nie wiedzieliśmy do czego są skłonne.są głodne i wolne. Kiedy juz je odszukaliśmy dwa grzecznie weszły na pakę ciężarówki ale trzeci był wściekły, chciał przekabacić pozostałe do zejścia. Zdjąłem im obroże i pokazałem dzikusowi.przekonało go to i podszedł do mnie, żebym zdjął mu ją również. Cieszył się niczym szczeniak. Wywiozłem je potem zdała od miasta, na zawsze.

13/03/2015

wielka piaskownica

Sobięcin. leżę znów z moim kuzynem w łóżku, który zgrzyta całą noc zębami. jego aparat jest za mały. budzi mnie non stop tym tarciem i dotyka mnie zagipsowaną stopą. dziadkowie, chyba najbardziej babcia, stracili cierpliwość i wyciągnęli go do łazienki by pociąć gips i uwolnić jego szczękę. w poszukiwaniu spokoju udaję się do sypialni babci. gdzie w łóżku leży koleżanka małej, z małym dzieckiem. niemowlak śpi, wózek z daszkiem. kładę się na brzegu by jej nie budzić, nie przykrywam się kołdrą. budzi się jednak. pytam czy mogę zostać. rozmawiamy trochę o Sobięcinie. zasypiając opowiadam co jej pokażę następnego ranka, że pójdziemy do piaskownicy w parku u góry, gdzie bawiłem się kilka razy jako dziecko. czuję jak chucha mi w nos.
zasypiam.

10/03/2015

menelski trop

wracam z kina do domu wieczorem i doganiam grupkę młodych, mijam ich oni doganiają mnie. zagaduje mnie jeden najbardziej wypity szukający demokracji wśród przypadkowych przechodniów. czuję, że wali mu z pyska, upity niesprawiedliwością swoich kumpli staje się coraz nachalniejszy i sięga po ciekawsze epitety w moją stronę dając mi do zrozumienia, że jego ziomki strategicznie rozstawiający się przede mną i za mną nie dadzą mi szans wdrapać się na fasadę rozpieprzonego budynku, niczym atrapa taniego włoskiego westernu z średniowiecznymi wykopkami archeologicznymi w zabłoconym tle.

przez kilka następnym kroków obmyślam plan, plan ucieczki przez wszystkie dzielnice miasta, dwadzieścia kilometrów. jeśli okażą się na tyle zapaleni na moją skórę to będę mógł się nawet bić przed metą, byle im tylko sprawić tą hiperwentylacyjną przyjemność z bycia łowcą. młode wilczki jednak dają mi przejść bez żadnych przyczepek ani wlepek na twarzy.

09/03/2015

szczęść młodej parze!

nasze koleżanki zdecydowały się w końcu na ślub i wszyscy już się zjawili na życzeniach. przyjechali nawet chłopcy z prawego osiedla w białych kominiarkach z bejsbolowymi prezentami. spostrzegłem ich jeszcze kiedy wjeżdżali na parking. uprzedziłem wszystkich, krzyknąłem do baru by zadzwonili po policję a sam skoczyłem im wszystkim do gardła. pierwszemu od strony kierowcy przytrzasnąłem łapkę drzwiami i odebrałem kij. rzuciłem nim po chwili jak finką w głowę drugiego, aż opuścił swoją pałkę, którą walnąłem w poślizgu w kolano trzeciego i czwartemu zawodniku, najtwardszemu, musiałem dać się uderzyć w nadgarstki i złamałem mu jego i wyrwałem broń, którą mu po chwili wyłożyłem na twarz. czuję, że brakuje mi sportów drużynowych.

06/03/2015

porcelanowy krasnal

biegniemy do domu, uciekamy przed głodnymi wilkami. zatrzaskujemy drzwi ale w spowolnionym ruchu i wilki są już na klatce schodowej. udaje nam się wbiec po schodach do mieszkania. zamykamy się w środku w nadziei, że sobie pójdą precz! jestem z małą. jestem małą. przyglądam się sobie jej oczami. patrzę jak on szuka kluczy. znajduje dwa klucze różnej długości i nie wiadomo do czego pasują. jeden do drzwi na klatce ale za daleko i niebezpiecznie wyjść. drugi pasuje do wziernika przy szybie windowym, którego śrubki wydają się zamalowane lub namalowane. wykopuję plastikową zasłonkę od szybu i otwieramy kluczem windę. pusto jesteśmy na samym dole, strop betonowy i brak kabiny. schodzę do szybu po kostki w wodzie. marzną mi stopy. trzy ujścia prowadzące na zewnątrz. każde o niewielkiej średnicy i zamieszkane przez zające, wypełnione odchodami. z jednego biegnie do nas mały krasnal z tacą na ręku, któremu nie patrzy dobrze z oczu. uciekamy! czołgamy się i na samym końcu ogrodzenie, którego nie było widać wcześniej. wspinamy się na nie, choć obok otwarta jest furtka.

04/03/2015

przez biały kamień

szedłem przez biały kamień w kierunku sobięcina, bez celu w słoneczny dzień.
minąłem chłopaków z podstawówki jadących na trójkołowych rowerach napędzanych mięśniami rąk.
pompowali swoje drezyny i jeździłem później jedną z nich po mijance. ostro wziąłem skręt do góry
i musiałem pomopować ze zdwojoną siłą.

01/03/2015

bezrobocie umysłowe

obudziłem się na podłodze. mieszkanie wydawało mi się znajome ale nigdy w nim nie byłem, nie wiedziałem gdzie jestem. z wszelkich sił próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek. zacząłem buszować po pokojach i wtedy z jednego z nich wyszła mała. wielce zaspana i jakoś inaczej wyglądająca. to samo spojrzenie i pooniryczne pomruki. wydawała się dużo bardziej punkowa. miałem mętlik w głowie. przez drzwi, które zostawiła uchylone zobaczyłem, że nie była sama w sypialni. kiedy wszedłem do ich pokoju i energicznie zrzuciłem pościel, znalazłem pod nią śpiącego gacha i wielkiego bladego grubasa skutego po środku. poczułem się lekko zbity ale jakoś nie przejąłem wielce. większym problemem było dla mnie zrozumienie o co chodzi, jak tu się znalazłem? wytłumaczyłem małej, że nic nie pamiętam, że mam wrażenie jakby ostatnią rzeczą, którą pamiętam był 2014 a dziś wszystko wygląda jak 2114. mała nic mi nie tłumaczyła tylko zaczęła się ubierać. znalazła mi portfel. z jednym banknotem. okazało się, że legalnym co bardzo ją zmartwiła, potem zrozumiałem dlaczego. banknot był pokryty mikrowąskami na brzegach, które miały na celu rejestrowanie ruchu i wydarzeń wokół. wymieniliśmy go szybko w pobliskim sklepie z jedzeniem. miasto wyglądało jak Paryż ale wszyscy mówili po polsku. mała bardzo się zdziwiła, kiedy spytałem kiedy wróciła do kraju. powiedziała, że jak zwykle się wygłupiam i pokazała mi mikronadajnik w uchu, który znalazłem też u siebie, kiedy tylko wyjąłem urządzenie z ucha usłyszałem wszystkie języki świata mijając ludzi na chodniku. rozstaliśmy się w miejscu gdzie pracowała a ja miałem iść prosto na moją budowę. przechodząc przez bramki zostałem powitany przez ekran, który oznajmił mnie, że zostałem zwolniony.