01/04/2014

stogi

byliśmy wysoko na zaśnieżonej grani i mała kijkami sprawdzała grubość wczorajszego puchu by wiedzieć którędy iść. zjeżdżaliśmy cały dzień a wieczorem założyliśmy biegówki by zakończyć nazajutrz marszem w rakietach z emerytami, którzy mówili w nieznanym mi dialekcie. byliśmy znów na wydmach i tym razem było jeszcze cieplej i spokojniej. darliśmy ryje licząc olbrzymie ilości koni. przemieszczam się na piechotę.

No comments:

Post a Comment