udało mi się w końcu spleść kilka faktów, wziąć aparat, rower, małą i wymieszać to z rowerami i kanałem.
W afekcie postrzeliłem kilka chwil, zaczyna być dziwnie, słońce świeci, jest ciepło, brak śniegu. Ostatnia zmiana czasu dała mi lekki ból głowy, także poczułem się trochę jak w domu, tyle tylko, że jest 16 stopni, taka trochę przedłużająca się jesień.
mijaliśmy po drodze ulubioną fabrykę drożdży, realnego wymiernika wszelkich zmian atmosferycznych, niezliczone watahy francuskich mew, które żerują obok składowisk złomu, by na końcu uciekać przed deszczem i pooglądać dzieci w parku przy autostradzie.
ale dzięki temu udało nam się wyjechać w Croix, lekka snobistycznie, małe polowania, kostka miast asfaltu, małe dworki, ściółka, psie kupy, śmieci w rowie, uff jest normalnie!
No comments:
Post a Comment