30/01/2016

MJ's back

oglądałem retransmisję meczu NBA. MJ wrócił do gry i w ostatniej chwili ograł przeciwnika, odebrał mu piłkę pod koszem, zrobił unik dookoła, przedryblował kilka kroków i wzleciał ku tarczy kosza by zrobić slam coś tam i zdobyć decydujący punkt. oglądałem to w powtórkach, w ujęciach pod różnym kontem. bez końca.

27/01/2016

nie znamy się naprawdę

Chłopak Asi, samochód i nawigacja która nie działa, góry i ucieczka.

bliźniacze świnie

miałem świnię, młodą. dwie w zasadzie ale jedną wyraźnie faworyzowałem. robiliśmy na nich badania behawioralne. karmiliśmy czarną patrząc jak zachowuje się blada. karmiliśmy czarną zawsze pierwszą i dwa razy dłużej i blada kwiliła depresyjnie przez cały czas. potem zaczęliśmy uczyć je pływać. wszedłem nagi do wanny razem z bladą. nalałem za ciepłej wody, za gorącej. dolewamy zimną. jest mi zimno. blada świnia pływa w tą i z powrotem, nie bardzo rozumiem po co te badanie?
czarna świnia uciekła z domu.

26/01/2016

to nie tu

uciekam z obozu, pomagam innym przejść przez ogrodzenie z drutu kolczastego. biegnę zygzakiem pomiędzy ruinami.

24/01/2016

zgon

ktoś bliski mojemu bliskiemu zmarł z niewyjaśnionych przyczyn.

16/01/2016

moja cierpliwość się kończy

byłem w wałbrzychu.
miasto rozrosło się, wysiadłem z metra na przedostatniej stacji prost na plac niedzielny wypełniony po brzegi czarnoskórymi prostytutkami. ich krągłe ciała w bikini do mnie nie przemawiały. pobłyskiwały w zachodzącym słońcu a ja poszedłem dalej.
po chwili byłem otoczony młodymi chłopakami, młokosi szczodrzy do usług. naskakują na mnie gdy tylko się zbliżam i nie mogę skupić się na zrobieniu zdjęcia. Słońce zachodzi.

15/01/2016

zapisywanie już nie działa

śnię, budzę się i zapisuję mój sen na rachunku ze spożywczaka. po czym budzę się jeszcze raz i nic już nie pamiętam. kartka ze snem przepadła.

14/01/2016

architektoniczna pruchnica

jadę rowerem pod górę gdzieś w słonecznej, leśnej i południowo-śródziemnomorskiej Francji.
krytymi drogami z górki i potem przypominam sobie, że czegoś zapomniałem i muszę wracać
pod górę.
piaskowa góra, droga piaskowa, kręta i pusto. mijam jeden Van pełen ludzi, którzy później
wychodzą na rower. samochód mnie dogania, zjeżdżam na pobocze, na trawę. trochę odpoczywam.
po czym widzę całą gromadę, rodzinę. na duńskich nosidełku, skrzyni drewnianej jedzie naga
kobieta w ciąży z dzieckiem na ręku i uśmiecha się do mnie i cała grupa zawraca w moim
kierunku. mijam ich wszystkich bez przerzutek i skręcam w boczną ścieżkę szukając duchowego
miasteczka, oazy.
dojeżdżam, wjeżdżam w miasto tak wąskie uliczki, że schodzę z rowerem i ciągnę go przed sobą,
za sobą. wiem, że oni tu z ciężarną nie przejadą i czuję się zadowolony. znalazłem mój plecak
pełen pościeli.
schodzę schodami, cień i wilgotno pomiędzy kamiennymi fasadami. mijam kobietę z siatkami, zakupy.
mam też aparat, robię jedno zdjęcie, niewyraźne zdjęcie kolesiom przy stole po drugiej stronie
ulicy. wracam po rower i zostawiam go przy balustradzie. schodzę po schodach krętymi schodami
i na końcu zeskakuję prosto pod nogi młodej dziewczyny o chudych nogach jak długopis.
daję jej do potrzymania czyste prześcieradło i wracam po rower. już nie pamiętam po co tu
przyjechałem.
wszystko zniknęło, rower, kolesie z baru i ona z moim prześcieradłem.

13/01/2016

na dnie szybu

ślepa uliczka na sobięcinie w stronę pruskiego kościoła w nadziei na ucieczkę przed nieznanym. słonecznie i beztrosko biegam i skaczę od kałuży do kałuży, który zginął w windzie.

11/01/2016

safari łazienka

byłem w afrykańskim państwie, sawanna, wysoka trawa. dostrzegłem lwa, lwicę, która zmierzała ku mnie. byłem w starym domu w gościach. ktoś miał prefabrykowaną plastikową łazienkę. musiałem sikać na ziemię i potem spłukiwać wszystko prysznicem bo do muszli i tak nie sięgałem. właściciele wrócili wcześniej a ja nie zamknąłem drzwi od łazienki. wszyscy zobaczyli mnie nago, lwica też.

03/01/2016

naczynia niepołączone

byliśmy na plaży z klifami i przy odpływie zeszliśmy do morza ku jaskini odsłoniętej przez fale, która schodziła jeszcze niżej ku depresji ku oddali po piasku mokrym, pełnym skorupiaków ze sklepieniem lodowym i światłem u krańca i kiedy już wychodziliśmy na powierzchnię przypływ nadchodził i szybko musieliśmy wracać w kierunku lądu, zanim nas zaleje, zanim wir połączy wszystkie naczynia.

02/01/2016

innaczej

kobieta, która prawie urodziła małą pokazuje zdjęcia swojej miłości z młodości...

01/01/2016

emigrant

byłem w mojej podstawówce na szkoleniach zawodowych i na koniec zajęć wszyscy się rozeszli zostawiając otwarte okna.
zaczął padać śnieg i nie mogłem obojętnie odejść ich nie zamykają. stare okna drewniane, dzielona na cztery. musiałem wchodzić na parapet i krzesło by sięgnąć górnych skrzydeł.
niektóre z nich musiałem mocno trzepnąć i docisnąć innym uszczelki już dawno wypadły albo były do oderwania, w przeciwnym razie bolec nie wchodził i okno nie zamykało się.
nagle pojawił się czarny koleś za oknem i prosił mnie by wpuścić go do środka. tłumaczył się, że spóźnił się na inne zajęcia, egzamin. chciałby przenocować do jutra. wpuściłem go i zamknąłem wszystkie okna. podkręciłem ogrzewanie i wróciłem do domu.