wylądowałem znów na białym kamieniu tej nocy.
prowadziłem sprawę małej dziewczyny i jej brata, bardzo płochliwe i wręcz autystyczne dzieci... po całym dniu pracy sny bardzo szybko i sprawnie ulatują mi z głowy... trzymałem dziewczynę za rękę i spacerowaliśmy po dzielnicy, szukaliśmy mieszkania gdzie wszystko miało miejsce. podczas ostatnich mistrzostw świata w piłce nożnej, rodzeństwo zostało uprowadzone do mieszkania, starej i bardzo eklektycznej kamienicy tuż przy przystanku, gdzie przez cały dzień rozgrywek fazy grupowej byli więzieni przez fanatyczną grupę afrykańskich kibiców. dziewczyna została wielokrotnie zgwałcona podczas transmisji meczów i podczas ostatnich sekund, nie rozumiem dlaczego, ale wykrzykiwała orgazmicznie: do przodu Kenia!
bardzo dziwnie zmutowałem historię Marnie Edgar, jeszcze dziwniejszy jest fakt, że zasnąłem na filmie więc całą fabułę ssałem przez sen na kolanach małej.
tej samej nocy ale już w sypialni znalazłem się z małą nad morzem. nad klifami w nieznanym mi miejscu. spacerowaliśmy wysoko po grani klifu i doszliśmy do miejsce gdzie rozciągał się widok na całą zatokę, w głębi po drugiej stronie wybrzeża wyrastała potężna półka skalna, której wspornik od dołu był podciągnięty budowlanymi podporami, regularnym szalunkiem i wyraźnie było widać odcisk drewnianego deskowania, które tworzyło równą powierzchnię ściany schodzącej aż do plaży. schodząc trochę niżej w kierunku szumu wody doszliśmy do miejsca gdzie wartki strumień spadał wodospadem w dół do morza jakieś 30 metrów. zamoczyłem rękę w ciepłej od słońca wodzie i w tej samej chwili zaczęło wiać z prawej ku morzu, musieliśmy się mocno trzymać z małą by nie spaść z falezy. skierowaliśmy się w stronę tajemniczej konstrukcji, o której wspomniałem powyżej i wchodząc przez pozostawiony w owej ścianie otwór znaleźliśmy się po drugiej stronie klifu, w przedziwnie zamkniętym mieście niczym Petra tyle tylko, że skała była wykuta pod drewniane konstrukcje budynków, kryte dachówką. wąskie uliczki jak na St. Michel i taka sama flora. mżyło nawet jak ostatnim razem nad morzem.
No comments:
Post a Comment