w tym roku pierwszy.
włamaliśmy się do domu księdza na białym kamieniu, który był podejrzany o szemrane kontakty, szukaliśmy dowodów na przestępczą działalność parafii, kiedy wrócili jego dwaj najlepsi ochroniarze uzbrojeni w pistolety. mój został w przedpokoju. jak zwykle to bywa rzuciłem się w ucieczkę. w gąszczu podziemnych korytarzy i labiryncie (...ludzkich spraw) pomieszczeń o tajemniczym przeznaczeniu udało mi się wywieść w pole wielkiego dryblasa i zaszedłem go od tyłu. strzeliłem mu w plecy dwa razy i padł na pysk w ciemnym korytarzu. potem odstrzeliłem mu jego brudne łapy, schowałem się za ścianą i czekałem na jego kompana kurdupla. jego zastrzeliłem jeszcze łatwiej, dwa razy w głowę i zanim wyzionął kompletnie ducha wyszeptał mi czyjeś nazwiska i dzięki niemu udało nam się znaleźć nagrania z monitoringu całej parafii, znalazłem dużo zdjęć dzieci, także i moje, których jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem. oblaliśmy wszystko wybielaczem, zapewne podpalilibyśmy ale obudziła mnie u sąsiada religijna melodia z Radyamarya. (ok, u mnie akurat nikt tego nie gra ale są tacy, u których tak gra)
wszystkiego dobrego w nowym roku.
No comments:
Post a Comment