widziałem wczoraj wieczorem "Somewhere" i nie wiem czy to dlatego, że seans był późno czy też może film był taki nudny ale zasnąłem pod koniec filmu. nie zmienia to faktu, że spędziłem miły wieczór ze znajomymi w San Remo.
nieźle się dziś uśmiałem rano po przebudzeniu.
bowiem dzisiaj w nocy byłem na zajęciach z retoryki, na które uczęszczałem z moją koleżanką Xi, które prowadził poseł Schetyna, któremu recytowałem zadanie semestralne, dosyć erotyczne i polskie. swoją drogą zastanawiam się jak Xi mogłaby nauczyć się polskiego wiersza na pamięć.
Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię w przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to -- i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.
No comments:
Post a Comment