30/01/2011

80120 Rue

kolejny raz dochodzę do wniosku, że powinienem zamieszkać na wyspie wulkanicznej, bardzo dobrze czuję się w górach i jeszcze bardziej nad rozciągłym morzem, wszystko pomiędzy to dla mnie nudne niziny. dziś robię śniadanie! zadanie pierwsze odmrozić w piekarniku bagietkę, zadanie drugie nie zjeść całego słoika konfitur z macarons d'Amiens i truskawek.

w ten weekend wyszła nam przypadkowo zatoka Somme, Le Crotoy i Abbeville.
udało nam się zjeść ficelle picarde i miejscowe mule w St Valery sur Somme.
chociaż mała nie zamuliła, bo jest na ścieżce odkrywcy swoich reakcji alergicznych.













25/01/2011

hitchcock

wylądowałem znów na białym kamieniu tej nocy.

prowadziłem sprawę małej dziewczyny i jej brata, bardzo płochliwe i wręcz autystyczne dzieci... po całym dniu pracy sny bardzo szybko i sprawnie ulatują mi z głowy... trzymałem dziewczynę za rękę i spacerowaliśmy po dzielnicy, szukaliśmy mieszkania gdzie wszystko miało miejsce. podczas ostatnich mistrzostw świata w piłce nożnej, rodzeństwo zostało uprowadzone do mieszkania, starej i bardzo eklektycznej kamienicy tuż przy przystanku, gdzie przez cały dzień rozgrywek fazy grupowej byli więzieni przez fanatyczną grupę afrykańskich kibiców. dziewczyna została wielokrotnie zgwałcona podczas transmisji meczów i podczas ostatnich sekund, nie rozumiem dlaczego, ale wykrzykiwała orgazmicznie: do przodu Kenia!

bardzo dziwnie zmutowałem historię Marnie Edgar, jeszcze dziwniejszy jest fakt, że zasnąłem na filmie więc całą fabułę ssałem przez sen na kolanach małej.

tej samej nocy ale już w sypialni znalazłem się z małą nad morzem. nad klifami w nieznanym mi miejscu. spacerowaliśmy wysoko po grani klifu i doszliśmy do miejsce gdzie rozciągał się widok na całą zatokę, w głębi po drugiej stronie wybrzeża wyrastała potężna półka skalna, której wspornik od dołu był podciągnięty budowlanymi podporami, regularnym szalunkiem i wyraźnie było widać odcisk drewnianego deskowania, które tworzyło równą powierzchnię ściany schodzącej aż do plaży. schodząc trochę niżej w kierunku szumu wody doszliśmy do miejsca gdzie wartki strumień spadał wodospadem w dół do morza jakieś 30 metrów. zamoczyłem rękę w ciepłej od słońca wodzie i w tej samej chwili zaczęło wiać z prawej ku morzu, musieliśmy się mocno trzymać z małą by nie spaść z falezy. skierowaliśmy się w stronę tajemniczej konstrukcji, o której wspomniałem powyżej i wchodząc przez pozostawiony w owej ścianie otwór znaleźliśmy się po drugiej stronie klifu, w przedziwnie zamkniętym mieście niczym Petra tyle tylko, że skała była wykuta pod drewniane konstrukcje budynków, kryte dachówką. wąskie uliczki jak na St. Michel i taka sama flora. mżyło nawet jak ostatnim razem nad morzem.

20/01/2011

madridwa

tym razem lądowaliśmy bez żadnych problemów, bardzo się zdziwiłem że droga powietrzna prowadzi nad kanałem angielskim, potem przecina zachodnią Normandię i skręca nad Atlantykiem na południe prosto do Madrytu.
gościli nas przesympatyczna para Carmen i Juanmar, którzy nie dość, że przyjechali po nas na lotnisko, to w dodatku oprowadzili nas po mieście, zaprosili na kolację i pokazali okolice miasta. mała w moich oczach jeszcze bardziej nabrała kolorów kiedy to po niespełna kilku chwilach bez większych problemów zaczęła rozmawiać po hiszpańsku. bardzo mnie cieszyło, że nie zapomniała języka.
pojechaliśmy na coniedzielny pchli targ a z całej soboty najbardziej podobało mi się w ...nie wiem byliśmy zdecydowanie za krótko.
podobały mi się małe zakątki, knajpki setletnie gdzie można było zagadnąć łysego barmana i przy kieliszku piwa dziabnąć tapas'a.

APERITIVOS
piparrak
jamon iberico con chupito de salmorejo
pincho de huevo de codorniz con gambon y esparragos
croquetas de espinaeas con pinones

PRIMERO
sopa de marisco

SEGUNDO
cazon en adobo

VINO
Rioja Crianza Navajas 2007

POSTRE
peras al vino tinto

09/01/2011

retoryka

widziałem wczoraj wieczorem "Somewhere" i nie wiem czy to dlatego, że seans był późno czy też może film był taki nudny ale zasnąłem pod koniec filmu. nie zmienia to faktu, że spędziłem miły wieczór ze znajomymi w San Remo.

nieźle się dziś uśmiałem rano po przebudzeniu.
bowiem dzisiaj w nocy byłem na zajęciach z retoryki, na które uczęszczałem z moją koleżanką Xi, które prowadził poseł Schetyna, któremu recytowałem zadanie semestralne, dosyć erotyczne i polskie. swoją drogą zastanawiam się jak Xi mogłaby nauczyć się polskiego wiersza na pamięć.

Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię w przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.

I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.

Lubię to -- i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.











05/01/2011

noworoczniak

w tym roku pierwszy.

włamaliśmy się do domu księdza na białym kamieniu, który był podejrzany o szemrane kontakty, szukaliśmy dowodów na przestępczą działalność parafii, kiedy wrócili jego dwaj najlepsi ochroniarze uzbrojeni w pistolety. mój został w przedpokoju. jak zwykle to bywa rzuciłem się w ucieczkę. w gąszczu podziemnych korytarzy i labiryncie (...ludzkich spraw) pomieszczeń o tajemniczym przeznaczeniu udało mi się wywieść w pole wielkiego dryblasa i zaszedłem go od tyłu. strzeliłem mu w plecy dwa razy i padł na pysk w ciemnym korytarzu. potem odstrzeliłem mu jego brudne łapy, schowałem się za ścianą i czekałem na jego kompana kurdupla. jego zastrzeliłem jeszcze łatwiej, dwa razy w głowę i zanim wyzionął kompletnie ducha wyszeptał mi czyjeś nazwiska i dzięki niemu udało nam się znaleźć nagrania z monitoringu całej parafii, znalazłem dużo zdjęć dzieci, także i moje, których jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem. oblaliśmy wszystko wybielaczem, zapewne podpalilibyśmy ale obudziła mnie u sąsiada religijna melodia z Radyamarya. (ok, u mnie akurat nikt tego nie gra ale są tacy, u których tak gra)

wszystkiego dobrego w nowym roku.