26/02/2010

filemon

Czuje się ostatnio jak kocur, robię rzeczy które sprawiają mi przyjemność. Spaceruję po ścieżkach mało uczęszczanych gdzie pachnie chwastem i eternitem. Są takie miejsca tu w Lille, nawet w Marcq en Baroeul. Każdy mi powtarza, że jest tu drogo i nie uraczysz kupy na chodniku, wystarczy trochę pokocić, pokocurzyć po ścieżkach lekko w bok i bardzo przyjemnie zmienić zdanie. Nawet dzięki tym gównom polubiłem okolicę, wydaje mi się teraz przyjazna i każdego popołudnia spaceruję przez dwie godziny. Kocurzenie ma wpływ także na moją pracę, mam nadzieję, jestem pewniejszy i nie przejmuję się robotą tak jak jeszcze kilka tygodni temu. Pozwalam sobie nawet na kilka łyków kawy, kocurzenie w dzielnicy plastrów miodu na kofeinie jest bardziej ekscytujące. Tym bardziej, że aura mi sprzyja, jest ca. 6°C mocno wieje i od czasu do czasu leje jak z cebra. Nikt nie wychodzi na spacer, mogę spokojnie myszkować, choć jako kocur...



Z rzeczy istotnych, ostatnio odnoszę wrażenie, że mieszkam w kraju zdominowanym przez muzułmanów mimo ich nieoficjalnej marginalizacji w społeczeństwie, nie jestem z tego powodu zdegustowany ani zły, tylko mi przykro bo przez to, może dlatego, że jestem mężczyzną, a może dlatego, że jestem trochę konformista, nie mogę patrzeć ludziom w oczy. Nabrałem złego nawyku od ludzi, których mijam na co dzień, arabskie kobiety nie mogą patrzeć prawie na nikogo, chyba że niezauważone przez "stróżów prawa", chodzi mi o kobiety przestrzegające zasad, pomijam kwestię młodych, wyzwolonych etc. Arabscy chłopacy i mężczyźni nie mogą być obserwowani bo jest to agresywne. Wielka szkoda bo w ten sposób pozostają mi tylko zaparowane szyby, wyłuskiwanie detali na odległość, ślizganie się po otoczeniu. Uwielbiam ludzi, którzy mnie już znają albo ja ich trochę znam, wtedy można się w siebie spoglądać minutami.

No comments:

Post a Comment