Dziś mam nareszcie coś nowego.
Już trzyma mnie dwie godziny. Śniło mi się, że miałem dziecko w dłoniach, które musiałem umyć, było takie słodkie i urocze. Swoimi małymi ustkami potrafiło się tak mocno przyssać, że do kciuka do policzka…to była dziewczynka. Zrobiła kupkę, więc potrzeba było podmyć i zmienić pieluchę. Kąpałem ją całą. Ktoś mnie zawołał, coś musiałem tłumaczyć, że trzeba robić tak a nie inaczej. Nie tak a inaczej a tu tak a tam tak.
KURWA MAĆ!
Szybko powrotem do łazienki, pływała zanurzona w mydlanej wodzie, już była sina. Myślałem, że zwariuję, baz chwili zastanowienia chwyciłem ją sprawdziłem tętno ciepłotę. Ze łzami w oczach zacząłem lekko masować serduszko, dmuchnąłem w płuca. Wykrztusiła wodę z płuc. Płacz, oddycha. Moja malutka, kochana.
Przepraszam.
Rodzice mi opowiadali, kiedy byłem niemowlakiem podczas kąpieli nagle zrobiłem się siny, stracili ze mną kontakt, został już nawet wezwany ksiądz. Potem odzyskałem kolor. Myślisz, że ten sen mógł być bladym wspomnieniem tych wydarzeń?
No comments:
Post a Comment