27/01/2015

subsistence level

widziałem parę zawiniętą w całun szpitalny wśród innych już martwych, którym ich nowo narodzonym niemowlakom odcinano głowy dłutem w imię wyższej myśli. szmuglowałem ich przez granicę i asystowałem celnikowi w kontroli ciał. w radiu nadawano wywiad z T.R. Malthus'em. para wstrzymywała oddech.

25/01/2015

za dużo dzwoniącego kota

obserwowałem jak mojego kompana przywiązali do krzesła i zmuszali do spowiedzi, naciągnęli mi nadgarstki przez stół kazali wstać, ściągnęli spodnie i straszyli, że wsadzą mu coś co się nie zmieści, główki od starych karniszy, które były przy oknie. nie mieściły się, nic nie spowiadał a ja zamykałem oczy.

ukryliśmy się w starej willi na przedmieściach, tuż pod lasem. czekaliśmy aż wrogie oddziały się zbliżą i rozpoczęliśmy kontratak. byłem snajperem i sporo czasu zajęło nam rozpoznanie i zajęcie pozycji przy oknach w piwnicy. otwieraliśmy je po cichu ale i tak dwóch z palnikami ognia nas zauważyli i musieliśmy szybko uciekać, zmieniać broń i potem bronić się już w budynku. wylało się ich dziesiątki z klatki schodowej. nie uda nam się utrzymać punktu.

widziałem, cały oddział jak na dłoni, mieliśmy dogodną pozycję by odstrzelić dowodzącego ale wśród nich zauważyłem jego rodzinę, dwie małe dziewczynki do kolan i chłopaka pod jego ramieniem. pierwszy padł chłopak, chwilę potem miał paść ojciec. wszyscy razem z nim ruszyli na nas z wściekłością, pierwsi wyrwali się miotacze ognia.

23/01/2015

Borygo

wszystkie, pojemniki na warzywa w lodówce wypełnione zupą kalafiorową
wszystko, widzę z wewnątrz komory chłodniczej
nic, nie czuć zimna
kto tam?

17/01/2015

ślimacze kłuje

jeździłem konno gdzie znajomi kiedyś mieszkali po mieście wyburzonym częściowo,
obserwowałem stada koni pasące się w gruzach.
starałem się przejechać przez zarośniętą aleję w tunelu z drzew i w krzakach
aż po stopy w cuglach skąd docierały pojękiwania chorych i umierających szkap.
zgłosiłem sprawę do ochrony spraw zwierząt i przyjaciele gratulowali mi odwagi,
byłem w korytarzu, gdzie toczyły walkę na śmierć i życie dwa ślimaki z żądłami
w pysku wijąc się i turlając od stopy do stopy kopałem je dodając otuchy.
wracałem piechotą w stronę niedokończonej budowy handlowej zrównanej z ziemią,
schowanej za stosem płotów i nasypami z ziemi na wysokość drugiego piętra.
słuchałem prezydenta Barack'a, który przemawiał do ludu płonącym językiem
wykrzykując swe racje o potrzebie zniszczenia handlu i zbudowania w tym miejscu
przestrzeni ludzkiej, pełnej drzew i trawy i, że cały trud weźmie na siebie
Ameryka.

13/01/2015

motorower

jazda po górach motorowerem po serpentynach i falach asfaltowych
ciągle jednak pedałować trzeba, myśleć o kolejnym wzniesieniu
zachowywać się poprawnie i szukać energii na kolejny podjazd
dojeżdża się w końcu do domu nad skarpą i ubiera w ciepłe rzeczy
bo wyżej już tylko na piechotę można, w śniegu na sam szczyt
gdzie schronisko czeka, gdzie przyjaciele też będą
ale ja pierwszy znów jestem, pierwszy na górce, najmocniej
pedałuję, przebieram się i mówię, co mają inni robić
wkładam kurtkę do plecaka na wszelki wypadek i czekam
na spacer po górach i na nocleg po całym dniu podejścia.

11/01/2015

bezpieczeństwo, higiena i praca

zrywaliśmy wierzchnie warstwy cennego materiału z tanich miseczek drewnianych kupionych w tanim markecie. najcenniejszą warstwę bambusa kładliśmy na matryce tytanowe i poddawaliśmy przypadkowym obciążeniom. byłem doktorantem na uczelni technicznej gdzieś nad morzem. zespół składał się wyłącznie ze starszych kolegów. po zniszczeniu cienkiej warstwy starszy kolega brał ode mnie matrycę i mierzył rezultat badania, rozwarstwienia, ich rozstaw i kształt rys. przyglądałem mu się przez ramię jak to robił. pieczołowicie, za bardzo jak dla mnie. wolałem przejść się po plaży. Tam, rozkładała się piękna i duża maszyna do wiercenia pali. stałem pod nią zapatrzony w piętrzące się kratownice, samopoziomujące się balanse. Nie mogłem wyjść z podziwu jak rosła na gorącym piasku. dopiero po chwili zorientowałem się, że nie mam kasku i mój silny instynkt BHP nakazał mi wrócić do laboratorium, swoją drogą urządzone w byłej stróżówce ratowników wopr, i poprosiłem o kask, taki z ochroną na oczy bym nie musiał zdejmować okularów.

i dostałem bon na zakupy, bo już nie było takich na stanie.

10/01/2015

3410

byliśmy zamknięci w szklanym budynku. w środku coraz mniej ludzi, każdy znikał bez wieści. wszystkie dzieci, jedno po drugim ktoś wynosił na zewnątrz i wracał bez nich. ostatnie dziecko odprowadzałem ja. kiedy doszliśmy do drzewa zrozumiałem, że zabijamy je wieszając na gałęziach. całe drzewo było ustrojone ciałami na długich delikatnych sznurkach. kiedy lekko zawiało niektóre dzieci spadły i zaczęły mnie gonić. szybko uciekałem do budynku ale zapomniałem jaki jest hasło do drzwi.

rozbujana masa

montowaliśmy przęsła pod nową linię TGV i na pylonach brakowało tylko ostatnich prefabrykowanych głowic. w pewnym momencie zerwał się wiatr i byliśmy zmuszeni przerwać prace. elementy zostały za szybko opuszczone i by uniknąć zmiażdżenia musiałem skakać z jednego na drugi uważając by nie ześlizgnąć się z wysokości.

02/01/2015

2000 i 15

The Look by Metronomy on Grooveshark

cipne dokumenty

nie mogłem wjechać do mojego kraju bo nie miałem nowych dokumentów. te, które były przy mnie były bezcipne ponoć.
rosyjski i białoruski prezydent jechali konno z wielkimi proporcami przez mój kraj. było ich trzech. jeden nie do rozpoznania z proporcami jak w krzyżakach.