14/02/2012

lundi soir

spędziłem miły wieczór z dziewczynami.
po dwudziestej trzeciej możesz chodzić w Beauvais pod prąd na ścieżkach rowerowych, w zasadzie możesz chodzić pod prąd każdemu gdyż nie ma nikogo. maszerując ciągle odczuwam ból na tyłku po ostatnim meksykańskim ataku w lesie.
nie ma nikogo mimo wszystko jest wiele stanowisk, które działają bez przerwy. czerwone światła na skrzyżowaniach (większe o kilka centymetrów od tych zielonych), oświetlenia recepcji, holów i przedpokojów, które nie przyjmą już dziś nikogo. opiszę Ci to wszystko jakbym miał ze sobą aparat w dłoni.
polityka bezsensownej iluminacji, ścieli mi 5 drzew przy galerii i po drodze do domu doliczyłem się 500 punktów świetlnych, wszystko na nic! jedynie latarnie, które oświetlają mi drogę do domu. może to wino, swoją drogą przetłumaczyłem je na tajemnicę herbaty kiedy nazywało się ono tajemnicą Tajlandii, albo sześcioletni cydr albo po prostu fakt, którego wcześniej nie zauważyłem.
z rękoma założonymi za plecami i z siatką szeleszczących pistacji wszedłem do pustego domu.

No comments:

Post a Comment