03/08/2011

char à voile

cholernie napaliłem się na żagle w ten weekend. było bardzo sympatycznie ale nad wyraz feministycznie.
byłem jedynym chłopakiem w siedmioosobowej paczce i gdyby nie podpici policjanci, którzy zorganizowali mecz na plaży mógłbym dostać zapaści i zamienić się w karaczana.
nie wiało, tzn. wiał wiatr ale z jednego kierunku wzdłuż plaży zamiast od morza, nie dało się pożeglować...
spędziliśmy upojny wieczór na polu namiotowym i dzień później czarne historie nadciągnęły nad plażę, praktycznie aż do samego wyjazdu.
udało nam się kupić za kilka euro wieszak na rowery, teraz będziemy mogli wieźć je ze sobą samochodem na dłuższe dystanse.
czuję, że niedługo pojeżdżę po plaży!


No comments:

Post a Comment