28/08/2010

florencja

przygoda etap drugi: Florencja.
z Bolonii do Florencji jest bardzo dużo połączeń kolejowych, ale w żadnym przewodniku nie znaleźliśmy najmniejszej wzmianki, że ta etruska osada ma dworzec kolejowy jeszcze brzydszy niż w Szczecinie!
już na samym początku pogubiliśmy się w mieście i trochę nam zajęło zanim znaleźliśmy nasz hostel L'Ospitale delle Rifiorenze.
prawie każdy dzień, ok wszystkie dwa dni rozpoczynaliśmy od śniadania z pesto, świeże pesto plus panini na oliwkach.
wszystkie noce były okropnie ciepłe i maszerując przez miasto odświeżyłem swoje dziecięce fobie mijając nieobecne manekiny zapewne odurzone narkotykami, by mogły spędzać całe noce z otwartymi oczami.
ulice w przeciwieństwie do Bolonii nie są tak otagowane, jest za to sporo aktywnych wlepkarzy.
z Florencji wyruszyliśmy do Rzymu, także pociągiem(wcześniejszy zakup biletów na trenitalia na dwa tygodnie przed terminem daje 30% zniżki). w wagonie spędziliśmy trzy godziny rozmawiając z... bardzo sympatyczną amerykańską parą i mniejsza o to o czym rozmawialiśmy, już dawno o tym zapomniałem ale szybko czas zleciał, tak na poważnie to dawno nie miałem kontaktu z tak bardzo amerykańskimi ludźmi, później dosiadł się do nas włoski technik nagłośnienia, który znał trochę stany ale najciekawiej było kiedy dosiadł się do nas młody Irańczyk, cóż za wspaniała mina amerykanki kiedy usłyszała, że chłopak jest na doktoracie z mikrobiologii, Włoch i nasi jankesi wysiedli jakieś 30km przed Rzymem i resztę drogi spędziliśmy na rozmowie o sytuacji na bliskim wschodzie. byłem zdziwiony, że koleś przedstawiał się jako pers a nie Irańczyk ale dojechaliśmy już na stację i trzeba było się pożegnać.
























No comments:

Post a Comment