28/08/2010

bolonia

z trzech miejsc gdzie pojechaliśmy to miasto, które dało nam się poznać najlepiej chyba też dlatego, że byliśmy tam dwa razy, za każdym razem z kimś zupełnie innym. ludzie byli tam najbardziej sympatyczni. spędziliśmy dwa miłe wieczory w odstępie tygodnia. za pierwszym razem spędziliśmy całe przedpołudnie z lewackim architektem, który pokazał nam wiele niuansów, które ucieka i chowa się przed niesprawnym okiem przyjezdnych i zapewne miejscowych, dzień zakończyliśmy w Osteria Dell'Orsa co jak wiadomo jest lepszym rozwiązaniem niż trattoria czy też ristorante zaś tuż przed odlotem do Polski byliśmy na kolacji w trattorii gdzie uczyłem się na własnym języku jaka jest różnica pomiędzy tortelloni, tortellini etc.
jeden krótki wieczór za drugim razem był strasznie zakręcony a to za sprawą naszego hosta, dziewczyna przeogromnie gościnna ale prze zakręcona. było nas sześcioro, para z Madrytu i dziewczyna z New Delhi, nawet siedmioro bo jeszcze później dołączył do nas kolega.









No comments:

Post a Comment