29/05/2016

rower niestacjonarny

Dziadek ze swoim najmłodszym bratem jechali na dworze rowerami niestacjonarnymi. oboje pomalowani szminkami w stylu Ludwika XV. oboje bohaterzy wieczornego wydania dziennika telewizyjnego. znam prezenterkę.
w pracy dostaję karton pisaków. wybieram tylko te kolory, których mi brakuje, resztą oddaję asystentce. spotykam się ze znajomą i jej dzieckiem na piaskownicy i chłopiec prosi bym wybrał jeden pisak z tych różnych kolorów i za każdym razem wybieram niebieski. za pierwszym razem był niezadowolony ale już za drugim godzi się już z moim wyborem. ulubiony Kobro kolor. mały bawi się zestawem bazy nuklearnej, silosy rakiet są ukryte w piasku z rakietami, które można wyjąć. białe i lekkie z gwiazdą.
jadę autobusem do domu, zawsze w środkowej części bo głębiej dzieją się niebezpieczne rzeczy. autobus mocno hamuje.
Hordy walecznych troli ląduje na plaży niczym D-day, jestem pośród nich, są tacy duzi, że mieszczą się tylko po dwóch na wielkich barkach. padają na plaży pod okiem bacznych obserwatorów ze wzgórza.

15/05/2016

własnym oczom nie wierzę?

ciężko mi zrozumieć jak to możliwe, że taka konfiguracja planet miała miejsce. jeszcze wiele godzin później leżałem w łóżku starając się rozgryźć możliwe przejścia i jeszcze podwójny cień Merkurego na Księżycu byłbym w stanie sobie wyobrazić ale już fakt, że każdy z nich przebiegał w inną stronę zajmuje mi myśl i nie znajduję wytłumaczenia.

nie byłem zresztą sam, takich gapiów jak ja była planeta pełna. wszyscy wlepiali ślepia ze zdumieniem w kosmiczny spektakl i czuło się w powietrzu fascynację ale też lęk. gdyby tego nie było dosyć, nagle zobaczyliśmy odbicie Ziemi. tak mi się przynajmniej wydawało. przeszła podwójnie przed naszymi oczami, mała i spinująca z ogromną prędkością. zrozumiałem, że fakt podwójnego cienia, przejścia opozycyjnego i tak magiczny obraz naszej Ziemi wynikały z faktu, że czas zmienił swój bieg, wskoczył na wyższy bieg. nie byliśmy już na Ziemi lecz w jej pobliżu. ciężko powiedzieć czy nad nią, przestrzeń wydawała się również dziwna, zakrzywiona. miałem wrażenie, że uginała się coraz bardziej i w ten zobaczyłem drugi raz kiedy zielono-niebieskawa planeta wirując przemknęła przed moimi oczami, bardziej elipsoidalna niż zazwyczaj.

wszystko nabierało powoli innych kształtów. mam wrażenie, że widziałem mój ruch zanim zdążyłem o nim pomyśleć. trochę mnie mdli na myśl o własnym spojrzeniu na sobie. nabieram wagi w przeciągu sekundy, wszystko znika i chciałbym dać wiarę własnym oczom ale nie mogę, nic nie widzę, widzę wszystko.

09/05/2016

głupia suka

byłem w pokoju hotelowym, sam. pomiędzy pokojami w podłodze przebiegał trakt, którym kiedyś najwidoczniej biegły kable elektryczne. teraz pusty służył kurewsko małemu psu ze przejście od swojej pani do mojego pokoju. biegał i szczekał i groził mi gównem. świeciłem latarką żeby zobaczyć dokąd ta dziura biegnie w ziemi pod ścianą. widziałem tylko błyszczące ślepia dwóch sukinkotów. chciałem zapchać przejście szklankami i pchałem je kijkiem od szczotki ale ciągle mi wracały i ten kundel ciągle mnie obszczekiwał. poszedłem do właścicielki, żeby zabrała to ze sobą ale nie mogliśmy psa złapać. udawałem, że się z nim chcę bawić i kiedy był pod moimi nogami przyszpiliłem go do ziemi i złapałem za kark z całych sił. zawinąłem w ręcznik, żeby mnie nie podrapał. właścicielka była zadowolona tylko przez chwilę, potem z krzykiem oddała mi zakrwawiony ręcznik grożąc rozprawą w sądzie.
potem ktoś pukał do drzwi i przez judasza widziałem ją, jej adwokata i policję. udałem, że nie ma mnie w domu. następnego dnia wracając z zakupów, kiedy już zbliżałem się do moich drzwi cała banda zaskoczyła mnie zanim zdążyłem włożyć klucze do zamka. na futrynie były przyklejone dwa awiza, których nie odebrałem. adwokat zaczął mi sypać groźbami, na które dosyć mocno zareagowałem. wyzwałem go od suk sądowniczych, poprosiłem grzecznie żeby się przedstawił i spadał.
udawałem, że dzwonię na policję albo do CIA.

new york

zasnęliśmy oboje na ławce w parku na wzgórzu nad wielkim miastem. kiedy się obudziliśmy spadł śnieg na dole i cała metropolia była pokryta białą perzyną. zasnute leniwą chmurą. chcieliśmy zrobić zdjęcie ale było za ciemno i nic nie wychodziło. pokłóciliśmy się o to i minęliśmy w ciszy grupę inżynierów z budowy, którzy rozmawiali w różnych językach.