28/09/2015

monotonia

graliśmy w Monopoly, obgryzałem paznokcie i krew mi leciała.
ktoś rzucił kośćmi, raz trzy, dwa trzy, trzy trzy, cztery trzy.
idziesz do więzienia.
myślisz, że jestem z Angli, mój akcent zniknął całkowicie.

25/09/2015

aSPera25

jestem znów w podstawówce KK Baczyński i szukam wyjścia. jest już późno wieczorem. biegam po schodach w tą i z powrotem.
drzwi, przez które wszedłem są już zamknięte. biegnę szybko na prawdę na drugą na prawo na stronę korytarza i wtem słyszę czyjeś kroki.
kobieta wychodzi przy bibliotece, przy mauzoleum młodego powstańczego poety i ma zamiar zamknąć ostatnie wyjście. Schowałem się za winklem w nadziei, że mnie nie dostrzeże i czekam....
drzwi od piwnicy można otworzyć bez większych problemów od wewnątrz. problem w tym, że są przy szatni dziewczęcej.

24/09/2015

matematyka niższa

jestem na zajęciach u Józefa z matematyki irracjonalnej.
wzór na SC, który tłumaczy jest mieszaną wariacją z powtórzeniami harmonicznymi,
zmiennymi w czasie i dynamicznie zbieżnymi względem zagięcia czasoprzestrzeni.
po wstępnym przybliżeniu zbiorów wchodzących w jej skład rysunek odręczny kredą
pisany ożywa i zmienia się sam rysując przed moimi oczami swój sens niczym sztuczna
inteligencja, niczym żywot zrodzony z hipotetycznej prezentacji. Jak zreinkarowany
utracony raj.
mam ochotę na jabłko.

15/09/2015

mogę

nareszcie posiadłem zdolność telekinezy. przyszła mimowolnie, okryta przypadkiem.
przesuwałem wszystkim czym się dało, niezbyt ciężko. na początku tylko materialne,
namacalne, potem coraz mniejsze typu krio, nawet chrono i skończywszy na myślach i uczuciach innych...

14/09/2015

but the kid is not my son...

to już drugi dzień, drugi raz kiedy nie zapamiętuję. zapominam.
jestem objęty pracą, która daje mi frajdę ale jestem ciągle
nie nieprzyzwyczajony.
budzę się wyspany, budzę się wyśniony i jestem w trybie, maszynie.
mieszkam w dużym mieście.
wypiłem już pół i czuję się lepiej. czekam na małą, długo.
mam zakwas we wskazującym palcu, choć niczego nie wskazuję.
mam zatkany nos i wdycham tylko pół. drugie pół piję.
połowa z reszty już poszła.

zgubiony chleb

wilgotne i chrupkie, nasiąknięte mlekiem, lekko zwęglone i polane miodem moje ręce.
jem je...
potem wzywam kapitana planetę by rozwiązał problemy w firmie.
zgubiłem małą w hotelu. jakiś koleś nas śledził.
defilada przez korytarz. mała mi mówi, że mężczyzna mi się przygląda, potem kobiety.
ktoś mi mówi, że wpadłem komuś w oko.

03/09/2015

gips

miałem papugę. dużą i kolorową. strasznie zaspaną. spała gdzie popadnie, w korycie na popiół kadzideł. Raz położona spała po krótkiej chwili mrucząc niczym kot. wielkie skrzydła, przytulana śmierdziała zgorzkniałymi piórami. raz położona zbyt blisko krawędzi spadła za szafkę łamiąc sobie nogę. kulejącą zaniosłem do weterynarza, który zrobił jej rentgen i wzmocnił ultrafioletem wzmocnienie. Józef pytał mnie o postęp w pracy podczas mojej nieobecności.

01/09/2015

ostatnia klisza

w całym kraju grasują stare wojenne wilki, szukając śmierci, nie mogąc sami jej zaznać z niczyich rąk, sami ją rozdają napotkanym. strzelają w głowę, w klatkę piersiową. wszystkiemu przyglądam się z bliska, w rowie z zapałem.