03/11/2014
zamrażalka nie działa
na statku zaraza, karły mordują wszystkich na pokładzie. kapitan przybija do brzegu i ucieka z synem. ścigamy ich na czterokołowym rowerze razem z całą rodziną. jedziemy niedokończona drogą na piaskowej górze i bierzemy zły zakręt. zawracamy. zjeżdżamy z muru oporowego w złym świecie, dzień oczyszczenia mam wrażenie. czarne limuzyny. znajduję małe domki, niewiele większe od kuchenki mikrofalowej. to oni, on i jego rodzina. otwieram pierwszą i znajduję w środku jego głos, naszą polową kuchenkę i blogi ugotowanego ryżu. jest zablokowany, nie wychodzi i boi się, bo jego syn jest w pracy. wchodzę do drugiego, pusty, w kuchni garnek na gazie. gotuje wodę. miksuję roztopione lody, aż mikser odpuszcza i pęka. puste łóżko w głębi i nad nim okno do pierwszego domu. wszystkie były skumulowane na drzewie. brudno i wilgotno. ojciec ucieka i gonię go długo. jestem z kolegą na przerwie obiadowej i stoimy przy budce z falafelami. zwracam mu uwagę, że syn kapitana stoi w kolejce. jemy pikantny sos. ucieka, on go goni a ja spostrzegam, że karzeł chowa się w kuchni i ścigam go po dachach kuchni. strzelam do niego kilka razy i trafiam. w powietrzu unoszą się strzępy jego filcowej marynarki.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment