25/11/2014

aligator

jakiegoś mężczyznę gonił lekko kulawy krokodyl, który skierował się potem w moją stronę.

24/11/2014

nieogoleni

Ja i kolega na lotnisku w Londynie, potem w metrze. Robimy grafiti, na placu budowy nowej linii. Kontrolerów od liku i jedzą lunch. Minąłem się z moim byłym szefem i jego synem z numerem jeden, który pchał przed sobą wózek. Oboje byli brodaci.

19/11/2014

całka

Ucieczka przez las samochodem by udowodnić równanie matematyczne. Wchodzenie po schodach na drugie piętro i wyżej aż na strych. Ucieczka przed potworem z głową małży. Senegalczyk sprawdza mi poprawność równania. Przejeżdżam przez las koło Rome, mgła się podnosi i drugi raz małża nie da mi już uciec.

18/11/2014

mój batolit

Chełmiec ścięty i zabudowany w 2/3 betonowymi wieżowcami. noszę ze sobą magiczne klejnoty w puzderku, zawinięte w szmatki by nikt ich nie zauważył. Trwają poszukiwania, chowam się w mojej starej podstawówce, która jest kompletnie ufortyfikowana. Stanowiska strzelnicze skierowane w okna, bunkry wystające z placu zabaw i czołgi, które wznoszą niestabilne wieże obserwacyjne z kratownic stalowych. Wieje wiatr. Chełmiec płonie, Chełmiec pokryty czapą lodową.

06/11/2014

Dyszka rana jak śmietana

Kobieta, której nie słychać i kaczki tnące mgłę i cień mój pionowy nad wodą. Rdzawe drzewa i nic nie widać ponad kilka metrów.

04/11/2014

fakty niepowiązane

urodził nam się syn a ja leżałem na stole z dwiema bliznami po cięciach na brzuchu w kształcie litery A

03/11/2014

zamrażalka nie działa

na statku zaraza, karły mordują wszystkich na pokładzie. kapitan przybija do brzegu i ucieka z synem. ścigamy ich na czterokołowym rowerze razem z całą rodziną. jedziemy niedokończona drogą na piaskowej górze i bierzemy zły zakręt. zawracamy. zjeżdżamy z muru oporowego w złym świecie, dzień oczyszczenia mam wrażenie. czarne limuzyny. znajduję małe domki, niewiele większe od kuchenki mikrofalowej. to oni, on i jego rodzina. otwieram pierwszą i znajduję w środku jego głos, naszą polową kuchenkę i blogi ugotowanego ryżu. jest zablokowany, nie wychodzi i boi się, bo jego syn jest w pracy. wchodzę do drugiego, pusty, w kuchni garnek na gazie. gotuje wodę. miksuję roztopione lody, aż mikser odpuszcza i pęka. puste łóżko w głębi i nad nim okno do pierwszego domu. wszystkie były skumulowane na drzewie. brudno i wilgotno. ojciec ucieka i gonię go długo. jestem z kolegą na przerwie obiadowej i stoimy przy budce z falafelami. zwracam mu uwagę, że syn kapitana stoi w kolejce. jemy pikantny sos. ucieka, on go goni a ja spostrzegam, że karzeł chowa się w kuchni i ścigam go po dachach kuchni. strzelam do niego kilka razy i trafiam. w powietrzu unoszą się strzępy jego filcowej marynarki.