morderstwo,
sąsiadka na dole miała basen, w którym pływała przez cały słoneczny dzień. salon miała zamknięty ze wszystkich stron ogrodzeniem mobilnym z siatki i betonowych bloków, które tworzyły dwa kręgi, uniemożliwiając jej wyjście z domu. któregoś wieczoru urządziliśmy parapetówkę, głośną i mocno zakrapianą alkoholem. daleko po północy, choć jeszcze świeciło słońce, zaczęliśmy dzwonić domofonem do owej sąsiadki besztając ją za burżujstwo i obrzydliwy materac wodny. wściekła przyszła do góry i tam ją zabiliśmy, schowaliśmy ciało i aż do końca dnia zabijaliśmy kolejno wszystkich świadków mordu, przemieszczając się windą po wszystkich piętrach, pukając do drzwi sąsiadów, mordując ich bezlitośnie. było nas dwóch, ubranych na czarno z kapeluszami. ten drugi był blondynem. było nas ośmiu, wszyscy zaspani, wyrwani ze snu. mordowałem i ginąłem wiele razy. pod koniec dnia przyszła jej wnuczka albo opiekunka, która wiedziała o ukrytym majątku w parkiecie. ona też miała zginąć, pytanie tylko na jaki sposób mieliśmy ochotę to zrobić?
No comments:
Post a Comment