11/09/2011

brzuszek pełen soi

wyszedłem pobiegać, w zależności od pogody i chęci biegam godzinę lub dwie. wczoraj położyłem się z bólem głowy i w takim samym stanie obudziłem się dziś rano. w dodatku nad jeziorem był tłum ludzi, którzy przyszli na sportową niedzielę. miałem szczerą nadzieję, że skoro pada to nikogo nie będzie. kiedy już wracałem do domu, ostatnie kilometry biegną przez mały las i akurat wtedy rozpadało się mocniej. zatrzymałem się i spokojnym spacerem przeszedłem pomiędzy drzewami. bardzo przyjemne uczucie kiedy słychać deszcz i prawie żadna kropla nie spada na ciebie. miejscami wychodziłem spod liści i odchylałem głowę w górę, tak żeby poczuć krople na twarzy. taka pogoda kojarzy mi się z Karkonoszami. zacząłem na spokojnie przyglądać się naokoło i mógłbym tak dojść aż do samego domu ale wychłodziłem się i zrobiło się naprawdę zimno i mokro z zastałymi mięśniami z trudem dobiegłem do domu. wypiłem litr mleka sojowego. wczoraj i przedwczoraj spędziliśmy miły wieczór z przyjaciółmi na aperitif dinatoir i następnego dnia na Władcy Pierścieni, przyznaję się bez bicia zasnąłem w obu przypadkach! za pierwszym razem kiedy kolega tłumaczył mi gdzie będzie pracował w Rosji, bim zasnąłem obok niego na krześle. za drugim razem już bardziej subtelnie i grzecznie w połowie filmu powiedziałem, że wersja autorska jest bardzo ciekawa ale zbyt długa dla mnie i poszedłem do łóżka. nic mi się nie śniło, czytam sny francuskiego etnografa z początku XX wieku.

No comments:

Post a Comment