26/05/2010

apokalipsa

myślę, że należy wytłumaczyć w kilku zdaniach poniższe zdjęcia...

kiedy jeździmy z małą na rowerze mijamy super dzielnię, bardzo słabo zamieszkałą i nawet bez elementu, mieszczą się tam cudownie nieuczęszczane ruiny, złomowiska i eksfabryki, które są wciąż żywym i martwym zarazem obrazem przemysłowej historii miasta.
pozostałe zdjęcia to ciekawy eksperyment z serii ileż to można razy być w tym samym miejscu i wciąż je lubić, wciąż liczę i wciąż je lubię. co niektórzy pewnie się nie zdziwią, że kopię, kopię bez przerwy. kanały by woda inaczej leciała, tunele i dziury tak wielkie by chować w nich głowę albo kolana.
plus jeszcze jedno zdjęcia drzewnej orkiestry Fête de la nature
zauważam pewną rzecz, kiedy nie piszę wszystkiego na co mi przyjdzie ochota, w każdej chwili, to niejako sen zdarzenia mi uciekają, zapominam je. a ostatnio słuchałem, że nie ma różnicy między tym co się widzi a tym co się myśli, wyobraża. nie wiadomo co jest rzeczywistością. ale już nic z tego nie pamięta. zapomniałem.
śnią mi się dwa sny w nocy, niestety słońce wstaje o 5 rano i chwila na rowerze pod słońce i już nici, nitki i nic nie mam.

ach, skończyłem 28 lat kilka dni temu, chodzę spać.











No comments:

Post a Comment