26/05/2010

apokalipsa

myślę, że należy wytłumaczyć w kilku zdaniach poniższe zdjęcia...

kiedy jeździmy z małą na rowerze mijamy super dzielnię, bardzo słabo zamieszkałą i nawet bez elementu, mieszczą się tam cudownie nieuczęszczane ruiny, złomowiska i eksfabryki, które są wciąż żywym i martwym zarazem obrazem przemysłowej historii miasta.
pozostałe zdjęcia to ciekawy eksperyment z serii ileż to można razy być w tym samym miejscu i wciąż je lubić, wciąż liczę i wciąż je lubię. co niektórzy pewnie się nie zdziwią, że kopię, kopię bez przerwy. kanały by woda inaczej leciała, tunele i dziury tak wielkie by chować w nich głowę albo kolana.
plus jeszcze jedno zdjęcia drzewnej orkiestry Fête de la nature
zauważam pewną rzecz, kiedy nie piszę wszystkiego na co mi przyjdzie ochota, w każdej chwili, to niejako sen zdarzenia mi uciekają, zapominam je. a ostatnio słuchałem, że nie ma różnicy między tym co się widzi a tym co się myśli, wyobraża. nie wiadomo co jest rzeczywistością. ale już nic z tego nie pamięta. zapomniałem.
śnią mi się dwa sny w nocy, niestety słońce wstaje o 5 rano i chwila na rowerze pod słońce i już nici, nitki i nic nie mam.

ach, skończyłem 28 lat kilka dni temu, chodzę spać.











15/05/2010

wniebowstąpienie cd...

mój sąsiad z góry gwiżdże często po tym jak skończył uprawiać seks...choć chyba zmieniam zdanie, gwiżdże także pomiędzy aktami.
wczoraj poszliśmy na kolację do Estaminet Chez la Vieille, nie mają strony web!

trochę, żeby uczcić ten rok, bez fanfar.
muszę szybko pojąć dlaczego nie warto siedzieć w domu podczas wniebowstąpienia.
dziś jest noc muzeów i dziś jest chyba finał turnieju petanque? pozostaję niewierzący.

12/05/2010

Wazemmes L'Accordéon

no to minął rok!

dun-trait

dokładnie rok temu przyleciałem do Francji. pamiętam, że już sama podróż była dziwna. najpierw pożegnałem się z rodzicami na lotnisku we Wrocławiu i szybki LOT do wawki, później gdzieś pomiędzy stolicami okradli mi plecak, na szczęście zniknęła tylko gotówka z portfela, wszystko inne...nie wiem może kolo nie miał wystarczająco dużo czasu... bref.
to był właśnie czas akordeonu i Pétanque, tak jak wtedy i dziś wchodzimy w Wniebowstąpienie, które daje mi czterodniowy weekend a potem Zesłanie Ducha Świętego i tak jest majowo i niestety ale kurewsko zimno!

Wazemmes L'Accordéon

06/05/2010

szczęśliwego nowego roku



























rodzice są u mnie i wszyscy już posnęli. dotarły do mnie zdjęcia z ostatnich gór.
ostatnio praca zabiera mi czas, staram się poruszać i załatwiać sprawy szybciej w pracy ale przez to czas przyspiesza, zbliżam się do prędkości światła. podróżuję w przyszłość, spacerując po wczoraj. pokazałem Paryż rodzicom jak mogłem najlepiej ale w kilka godzin ileż można zobaczyć, dużo czasu spędza się w metrze. ile się nabiegaliśmy po mieście, żeby zobaczyć "to i owo", całkiem byłem zaskoczony jak dobrze orientuję się bez mapy. pod koniec dnia niestety dorwała mnie lekka migrena i w dodatku w pociągu obok nas usiadła kobieta z dwojgiem małych dzieci, coś za zwieńczenie mojej męki, kiedy tylko udało mi się przysnąć rozlegał się pisk niemowlaka odsuniętego od sutka.
o wiele mocniej zapamiętam przedłużony weekend w Lille, kiedy mogliśmy spędzić czas razem, rodzice przywieźli mi kiszonego ogórka, brakuje mi ogórków i mgieł. pamiętam taką gęstą śmietanę w Karkonoszach w styczniu.
czas szybko leci, nie tak dawno poznałem żonę kolegi, z którym pracuję i dziś mi on mówi, że w tym tygodniu ona będzie rodzić, albo ja coś przeoczyłem albo to ten czas.
chyba jeszcze zostajemy tu gdzie jesteśmy przez następny miesiąc decyzyjność HR kuleje najwyraźniej.
byliśmy z małą kilka razy na wystawie kolesia z Afryki w gare saint sauveur i stoi mi ością ten kontynent i to jak go wszyscy rżną.
z ciekawostek osiedlowych, w zeszły weekend było święto zupy, czy też jak mała woli złotej warząchwi. wuchta wiary wypełzła.

swoją drogą nic mi się nie śni, nie podoba mi się to. idę spać, tato zaczął chrapać a mój bezpiecznik pstryknął, to znaczy że energia potaniała.