26/08/2017

papieskie efekty oniryczne tłuszczopotu owczego

wielkie zastąpienie ma nastąpić wkrótce, zstąpić.
wszyscy bez wyjątku, większość, ma zostać zastąpiona.
puste manekiny sterowane odgórnie i wdolnie.

dowiaduję się o tym przez przypadek na parapetówie.
by ujść z życiem wiedząc, uciekam do ucieczki.
dwie kobiety mnie gonią nożami, noże mnie doganiają.
jeden obok, drugi w plecy. na szczęście szczeniak.

już na ulicy wyjmuję go spod łopatki i chowam na później.
zgięty nadgarstek w rękawie uzbrojony i gotowy.
wybieram małą uliczkę, ślepą na dodatek i pełną rojbrów.

idę spokojnie wzdłuż płotu z siatki szkoły podstawowej,
do miejsca gdzie jest dziura w płocie, gdzie jest wyjście.
wszyscy się na mnie patrzą i już jestem w grze, muszę.

wyścig kobieta, która zabija zawsze ostatniego w kolejce.
już przy starcie jestem ostatni, już w pierwszym pokoju.
wariatka rzuca się na mnie, rzuca we mnie swój asortyment.

chybia raz i drugi po czym łapie łopatę i zabijam ją Kantem.
widzę manekiny na taśmociągach, już się to dzieje. za późno.
pokoje gwałtów, industrializacja i komercjalizacja zmiany.

stoję w kolejce następny przed najwyższą katedrą oświetloną.
udaję pobieżnie niemieckie wykształcenie z astrofizyki jądrowej,
nabyte we Francji i udaje mi się wyjść z kolejki w asyście.

oglądam będąc przepytywany z wystawy zdjęć o zagładzie.
cały front katedry jest pomalowany w płomienie aż po sklepienie.
staję przed i wznoszę w górę ręce przemawiając naiwnie.

To Ja, to jestem Ja i szukam inspiracji w niebie, ćwierkam
jak mój syn i szukam wciąż. z bocznych drzwi wychodzi
Papież.

No comments:

Post a Comment