przebieram się na plaży w kąpielówki. jest bardzo ciepło w tramwaju. jest gorąco nad morzem. jesteś już w wodzie i na mnie czekasz. biorę silny i długi rozbieg i dołączam do ciebie wielkim susem do wody. chyba jest słona. przeskakuję obok ciebie daleko, kilka dobrych metrów w głąb. płytko zadziwiająco i bez trzasku. zaczynam płynąć w twoim kierunku, kiedy orientuję się, że jesteśmy na mieliźnie. niewiele brakowało a byłbym zarył głową w piasku. dopływam do końca morza. w narożniku usypuję lagunę. w dłoniach przepływa mi mokry piach. wracam do ciebie maszerując.
jesteśmy kompletnie zniekształceni spoglądając drugiemu w oczy nawet pod Słońce.
No comments:
Post a Comment