06/11/2011

êmikraníon

żyję z regularnym bólem głowy. pojawia się co najmniej trzy razy w miesiącu. szczęśliwie nie mam mocnej fotofobii ani fonofobii, nie wymiotuję ani nie tracę wzroku. regularnie mój mózg dezorganizuje mi moje życie. działam trochę wolniej i mówię ciszej. wszystko to ostatnio dało mi do myślenia czym jest naprawdę dla mnie ból, do którego się przyzwyczajam, i którego nikt nie widzi. zastanawiam się, w którym momencie ból przestaje być realny, czy samo wyobrażenie bólu jest na tyle mocne by mnie bolało? jeśli tak to czy wyobrażenie przyjemności albo stłumienie bólu jest wystarczające by przestało mnie boleć? przez to staram się temu zaradzić bez wsparcia medykamentów, bardzo rzadko zdarza mi się wziąć tabletkę, ostatnio wziąłem pierwszy raz w życiu 1g. przypuszczam albo dopatruję się kilku najczęstszych przyczyn bólu. po pierwsze stres w pracy, zbyt mało wody w ciągu dnia, alkohol, złe i szybkie jedzenie, lewe oko albo wszystkie ósemki, które wciąż potrafią się wyrzynać.

przez to wszystko zapomniałem co mi się śniło.

No comments:

Post a Comment