psychoaktywność totalnie naturalna
potem dowiedziałem się o janku dziaczkowskim
24/09/2011
latawiec
nie pamiętam gdzie dokładnie spędziliśmy te ostatnie ale musiało to być gdzieś niedaleko Normandii, zabudowa wioski w której nocowaliśmy była bardzo charakterystyczna.
jak zwykle szwendaliśmy się z małą po wszystkich możliwych kątach i podwórkach i nie wiadomo kiedy dokładnie rozpoznałem starszą panią, która mieszkała w namiocie na plaży wraz z całym swoim majątkiem. spytałem ją czy nie miałaby przypadkiem starego latawca na sprzedaż i miałem wielkie szczęście po pozostał jej ostatni o klasycznej, wręcz starodawnej konstrukcji. już pierwszego dnia pojechaliśmy nad plażę, by przetestować sprzęt. przy najmniejszym podmuchu wiatru wznosiłem się do góry, przy najmniejszej chwili niepewności sprawdzałem czy poszycie dachu jest szczelne....
licheń
wraz z francuską firmą zostałem oddelegowany do Polski by wybudować wierną replikę pałacu wersalskiego pod Wałbrzychem. już na inauguracji pojawiły się moje koleżanki z podstawówki, które obgadywały tyłek mojego francuskiego kolegi. pośród zaproszonych gości były bachleda curuś oraz charlotte gainsbourg. pod koniec wieczoru pojechałem nienaprawionym rowerem na nocną imprezę do Książa ale pękła mi dętka i połowę drogi przeszedłem na piechotę. chciałem porozmawiać z charlotte ale nie miałem drobnych na drinka i wyszedłem do pracy.
21/09/2011
wrigley's spearmint
wczoraj w nocy byłem na zakupach i płaciłem za nie listkami gumy. uwielbiam bezgotówkowe wizje.
w tym czasie mała była na szkoleniu w Brukseli starając się dostać do Cohors pedestris Helvetiorum a sacra custodia Pontificis.
dwa niezależne sny.
18/09/2011
prześwietlona klisza
mijałem wszystkich moich przyjaciół na ulicy, którzy dziwnie mi się przyglądali. przez ułamki sekund mój wzrok prześwietlał się i tuż przed zaniknięciem błysku widziałem drugie tło, ukryte pod pierwszym, wydawałoby się jedynym realnym. druga klisza odkrywała ukryte detale, tajemnice wszystkich wokół mnie. wszyscy bez wyjątku mieli okropne twarze powykrzywiane groteskowymi zmarszczkami i byli całkowicie wytatuowani w roślinne motywy podobne do tych z Nowej Zelandii.
Veules-les-Roses poraz drugi...
11/09/2011
brzuszek pełen soi
wyszedłem pobiegać, w zależności od pogody i chęci biegam godzinę lub dwie. wczoraj położyłem się z bólem głowy i w takim samym stanie obudziłem się dziś rano. w dodatku nad jeziorem był tłum ludzi, którzy przyszli na sportową niedzielę. miałem szczerą nadzieję, że skoro pada to nikogo nie będzie. kiedy już wracałem do domu, ostatnie kilometry biegną przez mały las i akurat wtedy rozpadało się mocniej. zatrzymałem się i spokojnym spacerem przeszedłem pomiędzy drzewami. bardzo przyjemne uczucie kiedy słychać deszcz i prawie żadna kropla nie spada na ciebie. miejscami wychodziłem spod liści i odchylałem głowę w górę, tak żeby poczuć krople na twarzy. taka pogoda kojarzy mi się z Karkonoszami. zacząłem na spokojnie przyglądać się naokoło i mógłbym tak dojść aż do samego domu ale wychłodziłem się i zrobiło się naprawdę zimno i mokro z zastałymi mięśniami z trudem dobiegłem do domu. wypiłem litr mleka sojowego.
wczoraj i przedwczoraj spędziliśmy miły wieczór z przyjaciółmi na aperitif dinatoir i następnego dnia na Władcy Pierścieni, przyznaję się bez bicia zasnąłem w obu przypadkach! za pierwszym razem kiedy kolega tłumaczył mi gdzie będzie pracował w Rosji, bim zasnąłem obok niego na krześle. za drugim razem już bardziej subtelnie i grzecznie w połowie filmu powiedziałem, że wersja autorska jest bardzo ciekawa ale zbyt długa dla mnie i poszedłem do łóżka.
nic mi się nie śniło, czytam sny francuskiego etnografa z początku XX wieku.
Subscribe to:
Posts (Atom)