śniło mi się, że tygrys poluje na mnie. razem z doświadczonym podróżnikiem wędrowaliśmy po dżungli amazońskiej, gdzie mieszkał sobie tygrys bengalski, na emigracji. rozbiliśmy się w hacie nad jeziorem i kiedyś poszedłem po wodę, ów tygrys siedział po drugiej stronie lustra wody, jakieś 300m od haty. obserwował mnie w słońcu. jeszcze tego samego dnia zawitał do haty. schodziłem po raz drugi do łodzi kiedy odwróciłem się za siebie słysząc lekkie posapywanie. On już tam siedział w cieniu drzewa, tuż przed gankiem, z wielkim trudem powstrzymałem się od ucieczki w stronę wody, poszedłem spokojnym krokiem i uszedłem z życiem. kiedy tylko doszedłem do brzegu wskoczyłem do wody i kraulem w 10cm wodzie wgramoliłem się na pokład i już ze spokojem z głębszej wody obserwowałem to co się dzieje na lądzie. o świcie widziałem zarys ludzkich ciał po których przechadzał się tygrys i niekończące się jęki i krzyki tych, którzy przeżyli noc i rankiem byli dojadani. wszyscy zginęli albo w nocy podczas snu lub w okropnych męczarniach o świcie. nie mogliśmy dłużej na to wszystko patrzeć i próbowaliśmy odpalić motor. w ten czas coś wskoczyło na dach kabiny. przewodnik stał na dziobie, typ Tony Halika i Krokodyla dandi w jednej osobie, zajrzał na dach i zajrzałem jego oczami w Jego ślepia. wróciłem szybko do swojego ciała i załadowałem karabin. pierwszy strzał, drugi, tygrys padł. leżał martwy na dachu wpatrzony w nas.
z głębi dżungli dobiegł nas ryk jego dzieci, które już biegły w naszą stronę wściekłe i żądne krwi.
No comments:
Post a Comment