22/11/2010

parapet

wczorajszego wieczora poszliśmy na parapetówkę do znajomych. prawie sami nauczyciele, literatury, historii oraz starożytnej greki. była też lekka grupa snobujących się paryżan, których nie znałem ale także inni nasi znajomi z Azji i Ameryki. Takie małe społeczeństwo inter-kulturowe zamieszkujące w Beauvais.
Wypiłem już któreś z rzędu aperitif i stając pod framugą salonu chłonąłem dźwięki, których za grosz nie rozumiałem. Za to spokojnie przerabiałem smaki tego wieczoru. Czułem się jak w niemym filmie,

safari

śniło mi się, że tygrys poluje na mnie. razem z doświadczonym podróżnikiem wędrowaliśmy po dżungli amazońskiej, gdzie mieszkał sobie tygrys bengalski, na emigracji. rozbiliśmy się w hacie nad jeziorem i kiedyś poszedłem po wodę, ów tygrys siedział po drugiej stronie lustra wody, jakieś 300m od haty. obserwował mnie w słońcu. jeszcze tego samego dnia zawitał do haty. schodziłem po raz drugi do łodzi kiedy odwróciłem się za siebie słysząc lekkie posapywanie. On już tam siedział w cieniu drzewa, tuż przed gankiem, z wielkim trudem powstrzymałem się od ucieczki w stronę wody, poszedłem spokojnym krokiem i uszedłem z życiem. kiedy tylko doszedłem do brzegu wskoczyłem do wody i kraulem w 10cm wodzie wgramoliłem się na pokład i już ze spokojem z głębszej wody obserwowałem to co się dzieje na lądzie. o świcie widziałem zarys ludzkich ciał po których przechadzał się tygrys i niekończące się jęki i krzyki tych, którzy przeżyli noc i rankiem byli dojadani. wszyscy zginęli albo w nocy podczas snu lub w okropnych męczarniach o świcie. nie mogliśmy dłużej na to wszystko patrzeć i próbowaliśmy odpalić motor. w ten czas coś wskoczyło na dach kabiny. przewodnik stał na dziobie, typ Tony Halika i Krokodyla dandi w jednej osobie, zajrzał na dach i zajrzałem jego oczami w Jego ślepia. wróciłem szybko do swojego ciała i załadowałem karabin. pierwszy strzał, drugi, tygrys padł. leżał martwy na dachu wpatrzony w nas.

z głębi dżungli dobiegł nas ryk jego dzieci, które już biegły w naszą stronę wściekłe i żądne krwi.

14/11/2010

bretania

możliwe, że byłem pracownikiem opieki społecznej, wizytowałem czyjeś mieszkanie. garstka małych dzieci oprowadzała mnie po wszystkich pokojach, wszystkie były trochę ciemne i czuć było wilgoć z mebli i inny dziwny zapach. słodkie maluchy skutecznie omijały wszystkie pytania dotyczące rodziców, odciągając mnie od piwnicy. kiedy już skończyłem wizytę odprowadzony wzdłuż ganku minąłem okno piwnicy. bezwiednie pochyliłem się na otworem i wraz z odorem ciągnącym się z dołu zrozumiałem co spotkało matkę. w oczach dzieci było widać głód, chciały mnie pokroić na kawałki jak królika.
nazajutrz znalazłem się na białym kamieniu w pobliżu bloku moich rodziców okupowanym przez włoskie oddziały specjalne, jeszcze pod wodzą Berlusconiego, rozmieszczone na rusztowaniach rozłożonych wzdłuż z każdej fasad. ja, razem z oddziałem szturmowym mieliśmy za zadanie odbić zakładników i zneutralizować jak najwięcej makaronowych napastników. pierwszych wartowników zdjęliśmy po cichu tłumikiem potem nadszedł moment szturmu, wszystkich uwolnionych zakładników przenieśliśmy do metra, które ruszało spod piaskownicy. po kilkunastu minutach wysiedliśmy tuż za garażami oznajmiając wszystkich, że to jest ich ziemia obiecana, tu mają się osiedlić w gaju oliwnym za obsikanymi garażami. mieli zbierać stłuczone butelki na końcu świata.

głęboko zastanawiam się nad dobroczynnym wpływem werbeny na jakość moich snów. werbena ma zbawienny wpływ na trawienie ale w nielicznych przypadkach powoduje śnienie.
bynajmniej nie powoduje poprawy pogody, sny powerbenowe nie są na tyle silne by zmieniać rzeczywistość, na przykład sny pomakowe mają już dostateczną moc, wyjechaliśmy do Bretanii na 4 wspaniałe deszczowe i wietrzne dni. udało nam się spotkać,...galów. udało nam się zjeść lunch na starym cmentarzu.












06/11/2010

jesien...









...jesień dzieci liście zbierają na w-f

tak jak dziś

czasami budzę się z pustą głową
wczoraj zrobiłem coś wbrew sobie, wieczorem po pracy w piątek
wyszedłem z domu spotkać się z innymi ludźmi, zobaczyć jak mała
w tym siedzi...
spędziłem miło czas na rozmowie i zjadłem ciepłą zupę i ciastko w
ecumedujour
strona może nie jest świeża ale wszystkie aktywności są nadal aktualne
nawet zwinąłem tam swoją twarz w sąsiadujące ze sobą oczy
bobby camus

obudziłem się z lekkim kacem...

a zapomniałbym gdybyście przelotem byli w Beauvais (Beauvais Tille) to w oczekiwaniu na lot możecie wpaść na pizze do Le San Remo na 6 Rue Gesvres :)
miłego wee...