25/09/2009

hula hop

szedłem przez piaskowa gore i kiedy już przechodziłem obok boiska z balkonu na siódmym pietrze pomachał do mnie dziadek, obok niego siedziała babcia i jeszcze inna kobieta. pierwszy raz zobaczyłem babcie odkąd umarła.
po chwili dziadek już był na dole i cały zapłakany mówił do mnie, że jednak żyje, ona naprawdę żyje! poszliśmy razem na górę, byłem lekko zagubiony w całej sprawie. jak to jednak żyje? i miałem jeszcze na głowie zepsute hula hop! raz tylko tym gównem zakręciłem i cała taśma się poodklejała. na górze w pokoju siedziała babcia, spokojna, szczupła i młoda, jakby 30 lat mniej. nie dowierzałem własnym oczom. dziadek poprosił ją by mi wytłumaczyła, że miała umowę z firmą farmaceutyczną, że ta śmierć była zaimprowizowana na potrzeby eksperymentu, że przez te kilka lat w grobie miast się rozkładać ona wręcz przeciwnie ona wręcz przeciwnie ulegała złożeniu, ponownemu skupieniu sił życiowych. kobieta w kostiumie, która siedziała obok, pokazała mi wszystkie dokumenty i broszury techniczne. cały proces polegał na otoczeniu ciała przez cienką błonę, która zamykała ciało w szczelnej otulinie i narastała z czasem wiernie odwzorowując oryginalny układ ciała, kształt twarzy i pieprzyki. ciało w międzyczasie chudło i człowiek wychodził, no może nie do końca wychodził bo ciągle pozostawał w kokonie, wychodził z tego odmłodzony i delikatny. ceną za to zmartwychwstanie miał być długi okres oczekiwania pod ziemią w ciemnym i wilgotnym środowisku gleby, której flora i fauna akcelerowała przemiany. nigdy nie było 100% pewności.
kiedy już połapałem się o co w tym wszystkim chodzi umówiliśmy się na później. poszedłem z tym przeklętym chińskim hula hop do kobiety na rynku. oczywiście nie chciała uznać gwarancji, raszpla. ale byłem na to przygotowany i w końcu zaczęła wydawać mi pieniądze. chciała mnie oszukać i dała mi zamiast złotych kuny. ale w porę się zorientowałem. zastraszyłem ją tym, że naślę na nią komisję, która zbada jej certyfikaty zgodności na inne importy i wtedy zaczęła uciekać!
w tym całym labiryncie "ludzkich spraw" :), w labiryncie bud handlarzy nie byłem w stanie jej dogonić i pogubiłem się totalnie...zanim się ogarnąłem była 7h15 i trzeba było wstawać do pracy.

No comments:

Post a Comment