21/04/2009

unemployment

...o rany mam już dość tego czasu.
bezrobocie w dzisiejszych czasach daje wiele możliwości
szybkiego przewijania czasu.
szczęście moje pozostaje jeszcze słońce i badminton,
coca i rum, internet i filmy, ...seks.

dziś kompletnie nie jestem w stanie sumować,
czegokolwiek.
słońce opala a tani to bedminton,
po cocę nie chce się iść a rum się kończy,
internet pełny grafomani a filmy przemocy i seksu.
nic tylko zatracić się do końca dnia.
totalna negacja i paradoks omnipotencji
w mojej głowie.
potrzebuję gór...

19/04/2009

a flash in the pan


Znów miałem jeden z tych zboczonych snów zawodowych.

Zaczęło się od tego, iż byłem brudnym chłystkiem na placu zamkowym, którego zadanie polegało na zaprószeniu ognia w pałacowych komnatach. Na początku sprawa wyglądała banalnie w murach pomiędzy ciosami były szczeliny tak wielkie, że nadworny pies, notabene portugalski pies wodny, oglądał przez nie całe podwórze. Warczał na mnie i złościł. Musiałem zaiskrzyć znalazłem stare sznurówki, powoli kopciłem je na ogniu, następnie zawiązałem supeł zrobiłem większy kłąb, wsadziłem do szczeliny i zacząłem dmuchać ile sił. Jak tylko poleciał żar na nos psa odszedł i więcej go już nie widziałem. Ogień zaczął rozprzestrzeniać się po podłodze, zasyfionej suchą słomą. Potem wszystko działo się błyskawicznie.

Do zamku wkroczyły wroga armia, mord, gwałt i zgliszcza. Ja stałem się teraz budowniczym (?) nakazałem zalepiać szczeliny gliną, wszystkie mury wzmacniać, odbudować stare części, sen się ulatnia, przy zamku płynęła wartka rzeka w jednym miejscu porządnie zwężonym korytem. Zamek znajdował się na prawym brzegu, po drugiej stronie rozciągały się pola, suche i zaniedbane. Kazałem ustawiać kamienny mur wzdłuż rzeki zakończony na łuku zaporą, tak by móc wywoływać podtapianie upraw.

Była też kobieta, szlachcianka albo nie. Nie wiem w każdym bądź razie uciekała często na drugą stronę rzeki, biegła za jeźdźcem z przyszłości, zwykły dżokej na gonitwie. Ja także to widziałem.

10/04/2009

bike & motor

ciężko mi coś ostatnio idzie opamiętywanie snów.
jeden przyszedł na herbacie u znajomych o 9 rano.

dostałem motocykl, szybki i niestabilny stary typ.
jeździłem nim po autostradach i zjeżdżałem mostem
w dół tak stromy, że ledwo co mijałem pozostałe auta.
chwiałem się na lewo i prawo mknąc 10% w dół.
obudziłem się przed czasem, poszedłem się zbadać.

pastwalking

pamiętam kiedy byłem mały,
bawiłem się żabim skrzekiem.
chodzę po tych wszystkich,
wyimaginowanych ścieżkach i nie.
odmieniam przeszłość przez
wszystkie przypadki i dziwię się,
jak bardzo wszystko się zmieniło.
przeszłe spacery po lesie,
rechoczące żaby, złote drzeworyty
i kot w słonecznym kłębie.

05/04/2009

czekany

głęboko w górach jest takie jedne schronisko,
gdzie nikt cię nie widzi ani nie rozumie.
ściany pochylają się w stronę przepaści,
a dzielne dzieci z nartami u nóg wspinają się
po lodowej ścianie wysokiej na 2000 metrów.
niektóre z nich mają czekany kołowrotkowe
i wznoszą się ku półce w sprinterskim tempie.
gdzieś głęboko w górach twoi znajomi spadają
bez spadochronu i ty się nimi chwalisz,
ale nikt nie zwraca na ciebie uwagi.
sam boisz się podejść do ściany, spojrzeć w dół.
choć ściana brzmi zapraszająco...