... zasnąłem ponownie i powędrowałem daleko.
znalazłem się na budowie drogi i kopałem rów. Ale nie kopałem go Ja, byłem pasywnym obserwatorem w czyimś ciele, które płynnie i sprawnie kopało gliniastą ziemię w rytm pokrzykiwań kierownika budowy.
To była raczej prymitywna robota, nożem do cięcia drewna, ale ziemia była sztywny budyń.
W miarę jak roboty postępowały w wyciętym kawałku rowu ukazywały się zakopane pod ziemią rzeczy, wyglądały na zwykłe śmieci ale potem ktoś pokazał brudne od ziemi zdjęcia w ramkach, na których rozpoznałem siebie ale będąc tylko niewolnikiem w jego głowie nie miałem żadnego połączenia z jego świadomością. Lecz ku mojemu zaskoczeniu osoba w której byłem rozpoznała mnie na zdjęciu, rozpoznała też Anię, zdjęcie którego nie nie znałem. Lekko wzburzone może i tylko jej głowa nad poziomem morza, spoglądająca poza kadr z nostalgią. Mnie na tym zdjęciu i na pozostałych już nie było. Miałem wrażenia, że ktoś inny był autorem tych klisz, żadne z tych miejsc nic mi nie mówiło.
Jakby nie było tego wszystkiego dość, nagle ktoś powiedział, że mój host wygląda jak ja, z tego zdjęcia, jedyne zdjęcie na którym byłem. Jeszcze większym zaskoczeniem dla mnie była jego reakcja.
"Tak, to mój praprapra dziadek, którego dna było moim kodem źródłowym podczas stworzenia."
Jak to stworzenia? Ale nikt mnie nie słyszał i musiałem wydedukować w tym sens słuchając dalszej rozmowy. Wszystko wyglądało jakby regeneracja genetyczna była czymś naturalnym ale nie udało mi się usłyszeć prawdy bo mój budzik już brzmiał w tle...