bahistyczne historie przeplatane pracę
brak słonia uzupełniam cukrem prostym
jestem jak zadrapanie pełne muzyki mol
tylko po ciszy beczę tak naprawdę i co
więdną nasze lilie więdną nasze dłonie
bez biletu na szczęście boisz się siebie
na wiosseny deszcze spod ziemi dreszcze
herbaciany olej prawdzie snuje moje sny
oralne przyjemności uchem wlane wrzą
pokrótce wiadro pełni księżyc opuszcza.
25/04/2016
23/04/2016
Bring my futur back
jestem skostniałbym albo zaropiałe oczy
cała melancholia zbiegłaby oniryczni
inwazja onomatopeicznej rzeczywistości
wulgarna pływy w ciemną myśl, myśliwiec.
chciałoby się patrzeć na barierki noc
okruchy sernika jeszcze polityka
kręci się myśl paskudna, klei rzyga ta
cała dzielnica zaciera fekaliami nos
patrzysz w lewo potem w prawo chodzisz
zepsuty grejpfrut szepcze dupa dupę
pada otwieram oczy choć wcale nie chcę
proszę zwróć moje jutro, jeszcze dziś.
cała melancholia zbiegłaby oniryczni
inwazja onomatopeicznej rzeczywistości
wulgarna pływy w ciemną myśl, myśliwiec.
chciałoby się patrzeć na barierki noc
okruchy sernika jeszcze polityka
kręci się myśl paskudna, klei rzyga ta
cała dzielnica zaciera fekaliami nos
patrzysz w lewo potem w prawo chodzisz
zepsuty grejpfrut szepcze dupa dupę
pada otwieram oczy choć wcale nie chcę
proszę zwróć moje jutro, jeszcze dziś.
Subscribe to:
Posts (Atom)