13/01/2013

nieekologiczny tenis

śniła mi się Maria Sharapova, która swoim serwisem wybiła oko przechodzącemu obok nosorożcowi.

12/01/2013

nie lubię się myć





małe przejęcie

wiosną w czyimś ogródku spotkali się wszyscy rodzina i nasi znajomi. Przyjęcie z nieznanej mi dziś okazji, na którą przybyli nawet goście z Japonii.

10/01/2013

mgliste A

stojąc na skraju klifu w bardzo mglisty dzień zauważyłem na horyzoncie literę A.
chwilę potem stały przede mną dwie Anie, jedna z nich była fałszywą.

09/01/2013

postkodeinowy

pojechaliśmy do parku Disneya poza sezonem. włóczyliśmy się bez celu w deszczu i weszliśmy do teatru pełnego po brzegi gdzie na scenie dawała z siebie wszystko Salma Hayek, dosłownie bo świeciła na scenie swoją nagą piersią.

kodeinowy

jechaliśmy wypełnionym samochodem przez centrum Katowic, prosto przez nowy dworzec kolejowy, z którego nijak nie można było wyjechać na powierzchnię. zbierając się do jednego z zakrętów pod górę wjechaliśmy na peron pełen ludzi oczekujących na pociąg do Warszawy. peron zwężał się coraz bardziej aż w końcu samochód spadł na torowisko. mnie w samochodzie nie było, przyglądałem się spokojnie.

prekodeinowy

jechałem autobusem do centrum. wysiadłem przy porcelanie Wałbrzych i w pełnym słońcu spacerowałem wzdłuż wystawionych stolików zapełnionych pijącymi kawę. wszystkie stoliki były zajęte. zanim doszedłem do teatru był już zmierzch, wieczór a potem pełna noc. obok teatru mieściła się mała miejscowa winiarnia. niestety było zamknięty, kraty spuszczone i zapajęczone. butelka wina na ten wieczór była obowiązkowa więc skręciłem w kierunku sklepu mojego dziadka. złudne nadzieje, bo kram wypełniony książkami i pajęczynami, dużo pajęczyn i książek szukać jak igły w stogu siana. pełno było ludzi w środku, którzy się niecierpliwili i poszukiwania nabierały nerwowego tempa. za żadne skarby nie mogliśmy znaleźć choć jednego białego wina do deseru. znaleźliśmy jedną butelkę ale piekielnie drogą, na samej górze. ostatnim szczeblem drabiny. kiedy już byłem na dole szukałem jeszcze czegoś na kolanach w ostatnich szufladach. jedna z kobiet najbardziej zniecierpliwiona pochyliła się wcześniej szukając czegoś dla siebie tuż nade mną, pocierając moje ucho swoim dekoltem. zacząłem się szybko uczyć wina by przedstawić je wszystkim gościom kiedy już przyszedł czas na degustację okazało się, że najdroższe jest kapslowane. otwarciu butelki towarzyszyło wielkie oczekiwanie i jakże wielkim rozczarowaniem okazało się dla mnie ów wino. pełne goryczy i kwasu poprzedzonego pianą i syczeniem niczym stara przedawniona oranżada.