byliśmy z małą na imprezie, nie wiem u kogo dokładnie.
w pewnym momencie zacząłem kruszyć swoje zęby, jadłem coś i przy mocniejszym ugryzieniu moje zęby kruszyły się jak herbatniki albo wypadały pod naciskiem języka. w przeciągu jednej minuty straciłem wszystkie zęby, bezboleśnie.
potem strasznie szybko pobiegłem do ubikacji za grubszą potrzebą i nie mogłem znaleźć spokojnego miejsca i nie mogłem nic zrobić bo ciągle ktoś przechodził obok mnie. pełno gości i wszyscy jakby uparcie przechodzili przez ten pokój, w którym znalazłem wolną muszlę, która swoją drogą była zatkana. postanowiłem ją wyczyścić, ręcznie! wyjąłem z niej coś w rodzaju siatki filtrującej, którą normalnie umieszcza się w prysznicach i zacząłem wygrzebywać palcami cały ten syf, długie włosy oblepione jakąś dziwną szarą mazią o zapachu domestosa.
aż obudziłem małą pojękiwaniem z obrzydzenia zapewne.
zjedliśmy razem ze znajomymi kolację u nas w domu i zagraliśmy w prawo dżungli, obciąłem specjalnie paznokcie by nikogo nie poranić walcząc o berło i przesadziłem z lewym kciukiem, który mnie teraz boli jakbym go wyjął z jakiejś małej wnęki skalnej.
dziś był mój pierwszy dzień w pracy, poszło całkiem gładko a wieczorem byliśmy do znajomych na fondue serowe ale niestety bez białego wina bo jeden z nas był muzułmaninem i tam też zagraliśmy w monkey speed, wersję francuską i znów sromotnie przegrałem.
No comments:
Post a Comment