wszystkiego najlepszego w nowym roku!
ciągle brakuje mi czasu na zgranie zdjęć z sylwestra, które zostały u rodziców w Wałbrzychu. Szkoda bo nie było zbyt wiele śniegu...nie nasyciłem się górami.
Nowy Rok w Lille, jestem zaskoczony pogodą, niedziela jest bardzo słoneczna i można jeździć na rowerze i... jest za ciepło jak dla mnie.
w styczniu w niektórych częściach miasta dało się zauważyć spontaniczne zrzuty ulotek propagandowych, prawdopodobnie chińskiej produkcji, poszła fama przez chwilę, że są to kupony na darmową watę cukrową, dementuję, to nie prawda. udało mi się też spotkać oko w oko z żyrafami, w przeciwieństwie do tych z moich koszmarów te były ewidentnie spalone i pacyfistycznie nastawione, mimo wszystko nie czułem się komfortowo.
trafiliśmy także do miejsca gdzie można byłoby pływać w otoczeniu tkanin ostatnich stu lat, rzeźb i obrazów flamandzkich ale basen jest zbyt płytki na to i arabska straż pilnie tego zabrania, tak poza tym to w tym samym miejscu mała zaskoczyła mnie wiedzą na temat rodziny Fly i środowiska pani Wolf.
Mała wykazuje generalnie (ile kosztuje słowo generalnie?) dar do odnajdywania rzeczy schowanych, jak dni tygodnia na bramach i słupach, miejsca gdzie rowerem trzeba się zatrzymać w każdym kierunku albo homoseksualne glisty, super sprawa.
mała jest równie dobra w chińskie szachy co i ja, kiedy mam przegrać nie postępuję dojrzale i blokuję jej ostatnie pole tak, bym mógł przegrać tylko jednym pionkiem :)
No comments:
Post a Comment