24/12/2009

siedemnaście, czterdzieści cztery i dwadzieścia dziesięć

w autobusie, znów nr 17, bezdomny prosił co łaska, nie chciałem dawać mu żadnych pieniędzy bo wiedziałem, że zmierza do sklepu gdzie chciał kupić 44 metry kwadratowe słynnego duńskiego trawnika.

23/12/2009

w 20 minut do okoła świata

zostaliśmy z małą ostatnimi ludźmi na Ziemi. Na placu Grunwaldzkim szukałem czegoś do jedzenia, w "Społem" były tylko stare makowce i nie akceptowali kart płatniczych. Przy sobie miałem tylko portmonetkę małej i płacąc wysypałem wszystkie szczeniaki na blat. Czekałem później na autobus, ale wszystkie uciekały mi i jedyny, na który zdążyłem to nr 17. Byłem lekko zdziwiony co też siedemnastka robi na placu więc spytałem kierowcę czy na pewno jedzie na Biały Kamień? Bruce Willis powiedział mi, że jedzie na rynek główny. To już było podejrzane. To był stary Jelcz więc łatwo było podważyć drzwi i uciec. Pobiegłem na drugi przystanek i tam czekałem na inne połączenie razem z małą. Po całym przystanku spacerowało gro policjantów i radiowozy zajmowały każde miejsce parkingowe. Następnie przenieśliśmy się do podziemi, już klasycznie, i tam szukaliśmy wyjścia, ogromne niekończące się korytarze, kotłownie i ten charakterystyczny zapach spalonego oleju i rdzy. Weszliśmy do dużej pływalni wypełnionej zielonym kisielem gdzie w oddali kobieta mieszała ciecz rękoma. W małym pomieszczeniu obok był stos ludzkich czaszek, spalonych, pękniętych od strzałów w tył głowy. Obok nas była drabinka i postanowiłem, że nią uciekniemy. Kiedy mała wspinała się do góry ja dawałem jej ogień zasłonowy z wiatrówki. Kobieta była zaskoczona i miałem wrażenie, że nas znała.

tego samego dnia ...










14/12/2009

dziki zachód

licealiści strajkują i nikt nie wie dlaczego,
tak naprawdę.
już druga osoba w przeciągu kilku miesięcy
rzuca się pod pociąg u nas na dworcu.

rzeczywistość reklam pozostaje bez zmian.
wszyscy chcą mieć nieograniczone sms'y.
migrena, bule, grypa wszystko jest przyjemne
biorąc leki przeciwbólowe.
estetyzm, antykonformizm i libertynizm, to cukierki.
zamknąć się na Bora Bora i jeść jogurt.
degustacja, konsumpcja sery i karty prepaid.
żona przeszła operację plastyczną, wraz z jej blizną
zniknęła trwoga życia ale też miłość i pewność męża.
mam zgagę.

08/12/2009

znajdź robaka

robaki są bardzo widoczne na mieście
niektóre są z rodzaju permanentnych
lecz większość to rodzaj migrujący,
wodonieodporny albo płochliwy.
większość z nich gnieździ się w miejscach
takich jak dach, kosz a także mur i bruk.
środowisko często wilgotne im nie służy,
niemniej jednak występują licznie i krzyżują się.
Za przykład może posłużyć typ czerwonego nosa,
jedyny mi znany ale zapewne jeden z wielu.
W związku z rosnącym konsumpcjonizmem
i idącym za tym zanieczyszczeniem środowiska
robaki ulegają mutacjom, często o charakterze
ironiczno-onirycznym.
Wysychają lub by przetrwać w trudnych warunkach
chowają się w starych reklamach albo przetworach
cukierniczych.
Niemniej jednak porą robaków jest noc,
ciągle przez nie opanowana.
Oplatają wtedy drzewa na skwerach, kopulują
i piją herbatę, pierwsze stadium przebiega w bezpiecznej
choince aż cztery dni potem zaś następuje konfrontacja
z najszybciej napotkanym lustrem i dematerializacja,
reinkarnacja i robak wraca do początku...

i tak bez końca do czasu kiedy robak zrozumie
gdzie popełnił błąd.