06/10/2008

a propos snu

jak już wspomniałem świetnie się złożyło z tym snem, bo czekałem na niego od samej Bułgarii.
"...wspaniała droga granią, góry pokazuję się, pasterze, kolejni Czesi, idziemy granią, zaczyna kropić ale to tylko blef rozbijamy się na polanie gdzieś na 1800 kicham sny, trzy sny. Pierwszy.
Drugi. widzę laboratorium na statku kosmicznym, dziewczyna na stole i chłopak na krześle, coś robią z mózgiem chłopaka, podłączają go wielkim kablem do dziewczyny, unieruchamiają go, dziewczynę zaś obdarzają mocą, oddzierają z ubrań, ze skóry, zostaje sam pomarańczowo-brązowy szkielet, ona ma tyle mocy, że uwalnia się z więzów i zabiera ze sobą chłopaka ciągnie go za sobą bo mimo tak wielkiej mocy nie jest w stanie mu pomóc, strzela energią w drzwi, otwierają się, uciekają, pamięć ulotna...walczą z niedźwiadkami na wózku, on jest szybki, nie mogą, nie może dziewczyna go trafić, w końcu pokonuje go, idą dalej, z budy wylatują takie same, lecz mniejsze niedźwiadki, ganiają po całej sali jak pchły, jak zajączki świetlne, kolejno dziewczyna wyłapuje je i gasi, wsiada z chłopakiem do windy, jadą w górę, widna zaczyna zmniejszać się, miażdżyć od zewnątrz i robi się z niej piłka: "Uwaga, dalej podaj!" krzyczą za każdym razem duże białe niedźwiedzie kiedy rzucają piłką ganiając po dużej sali( to są strażnicy) na koniec wrzucają metalową piłkę do szybu windowego i czekają na efekt, BUM ogień najpierw mały, potem większy i ku zdziwieniu niedźwiedziej czwórki z szybu wylatuje szkielet dziewczyny i chłopak na krześle zaczynają walczyć, szkielet rzuca niedźwiedziami na wszystkie strony jednym z nich przebija pancerz, rozhermetyzuje statek, wszystkie niedźwiedzie wylatuj, On i Ona sami na statku, jedne drzwi z okienkiem, ona zagląda do niego i zlękła się w rogu na krześle siedzi stary zmęczony szkielet: "Spojrzę ci prosto w oczy mimo, że się boję" wymieniła spojrzenia i nagle cała moc jaką dziewczyna posiadała skumulowała się w fioletowej kuli energii, jak piorun powróciła do prawdziwego właściciela, starego szkieletu:"Głupia jesteś, wykorzystam całą moc. Cofam wszystko co się wydarzyło" widzę cofający się czas. wstecz porusza się statek, gwiazdy, planety wszystkie wydarzenia, widzę planetę, zgliszcza zamieniają się w bloki, wstecz dalej dziewczyna zamienia się w siebie z przed, chłopak wstaje, chowają się tygrysy, niedźwiedzie zbierają na wózku owoce,
Monastir w środku...

norway

nie jest tak łatwo wybrać kilka tych fotek, które najbardziej odbiły się w pamięci.
okazuje się, że 6tyś km było potrzeba by odnaleźć sen z bułgarskich gór.
po drodze spaliśmy w Kopenhadze. myślę, że z Kristiany pochodzące rowery świecą tylko nielicznie, choć pomysł i integracja rodzic-dziecko wielce na tym zyskują. pamiętam z dzieciństwa podróże w taczce, po pokrzywy na surówkę, po słomę (smołę :) dla królików.

potem był pierwszy kontakt z morzem północnym, a może to jeszcze cieśnina była...
w każdym bądź razie szwecja, mała wioska rybacka, wszędzie brak ludzi, pochowani, zapracowani, nawet rybaków nie było. pięknie czysta woda, zimno ale jeszcze słonecznie.wyjechaliśmy z kolejnego tunelu w słońce, w morze w góry niestety też w turystów. jak widać tu ich nie widać, ostatnie zagrodzone skrawki molo
zatopione mamuty, dzikie sady i słodkie jabłka
niepoznane brukowane części miast w krainie asfaltu
najbardziej tęskno mi do gór do łódek zacumowanych wysoko na płaskowyżach
do znikających szlaków i jezior, cholera mnie bierze na myśl, że to wszystko jest tak czasowo nieosiągalne
jednokolorowe, jednoznacznie zagubione...
...i zielone.